Szczeciński szpital "Zdroje" włączył się do akcji zbierania podpisów pod projektem przygotowanym przez Obywatelską Inicjatywę Ustawodawczą „Szczepimy – bo myślimy”. To największy szpital dziecięcy w Zachodniopomorskiem. Trafiają do niego mali pacjenci także z powikłaniami różnych chorób zakaźnych. Również tych, którym można zapobiegać przez szczepienia.
Cały czas rośnie liczba rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci. W 2010 roku w Polsce odnotowano niespełna 3,5 tys. takich przypadków, a w roku 2018 było ich już ponad 40 tysięcy.
- Jeśli ta tendencja będzie się utrzymywała, to w końcu wystąpią u nas epidemie groźnych chorób zakaźnych, i dzieci będą nam umierały - mówi dr Paweł Gonerko, zastępca dyrektora ds. lecznictwa, opieki nad matką i dzieckiem szpitala "Zdroje". - My już alarmujemy, bo przecież wiemy, co się działo, kiedy szczepień nie było. Najlepsze dane mamy z USA. Tam przed wprowadzeniem szczepień na błonicę, krztusiec, tężec, polio, odrę, świnkę, ospę wietrzną chorowało rocznie 980 tys. dzieci, a umierało ponad 10 tys. Po wprowadzeniu szczepień zachorowania występują u 22 tysięcy dzieci, a umiera ok. 40. Żadne inne leki nie są w stanie dać takiej skuteczności.
Jeszcze do piątku (19 kwietnia), w czterech ośrodkach szpitala "Zdroje", pacjenci, odwiedzający oraz osoby z zewnątrz mogą składać podpisy poparcia dla wspomnianej inicjatywy ustawodawczej. Podpisy zbierane są w głównej siedzibie placówki w Zdrojach, przy ul. Mącznej 4, w punkcie informacyjnym, SOR oraz w rejestracji poradni specjalistycznych (pawilon 20, parter). Na lewobrzeżu miasta inicjatywę można poprzeć w placówce przy ul. Św. Wojciecha 7 (rejestracja poradni specjalistycznych), w Centrum Psychiatrycznym przy ul. Żołnierskiej 55 oraz w Ośrodku Rehabilitacji dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej mieszczącym się przy ul. M. Skłodowskiej-Curie 14. W zbieranie podpisów wśród pacjentów i odwiedzających zaangażowali się także pracownicy szpitala – lekarze, pielęgniarki oraz personel administracyjny.
Projekt "Szczepimy - bo myślimy" zmienia obowiązującą ustawę „Prawo oświatowe”, wprowadzając wymóg, by podczas rekrutacji dzieci do publicznych żłobków i przedszkoli koniecznym warunkiem formalnym było przedłożenie zaświadczenia o posiadaniu przez kandydata wymaganych przepisami obowiązkowych szczepień ochronnych lub zaświadczenia lekarskiego potwierdzającego przeciwwskazania do tych szczepień.
- Niektórzy mówią, że to ograniczanie prawa rodziców do decydowania o swoim dziecku - mówi dr Paweł Gonerko. - Ale czy rodzice mają prawo ryzykować zdrowiem i życiem dziecka? Jak ono zachoruje, to będzie za późno na wyciąganie konsekwencji, bo dziecko już będzie chore. Nie jest to więc ograniczanie praw rodziców, tylko dbanie o bezpieczeństwo dzieci.
Akcję „Szczepimy – bo myślimy” popiera także Okręgowa Izba Lekarska w Szczecinie oraz liczne organizacje i stowarzyszenia związane ze środowiskiem medycznym z regionu.
Każdego roku Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – PZH podaje do publicznej wiadomości informacje dotyczące liczby uchyleń dotyczących szczepień obowiązkowych u osób do 19. roku życia. Jak wynika z ich raportu – w 2010 roku w Polsce odnotowano niespełna 3,5 tys. odmów. W roku 2018 było ich już ponad 40 tys.
- Szczepienia to najlepsza metoda zapobiegania chorobom. Powikłania występują rzadko i dotyczą głównie odczynów miejscowych – podkreśla dr n. med. Paweł Gonerko, z-ca dyrektora ds. lecznictwa szpitala „Zdroje”.
Powszechne szczepienia u dzieci wprowadzono w połowie XX wieku.
- Ruchy antyszczepionkowe uznają je za przyczynę różnych schorzeń, np. autyzmu. Jak więc wytłumaczyć występowanie tych „powikłań” nie po wprowadzeniu szczepień, a dopiero wiele lat później? – dodaje dyrektor Gonerko. - Dziś w krajach rozwiniętych łatwo lekceważyć szczepienia, ponieważ nikt nie pamięta tysięcy ciężko chorujących dzieci. Ale właśnie w ostatnich latach znacznie częściej podróżujemy po świecie, a to oznacza że wzrosło zagrożenie kontaktu z chorymi i zakażonymi. Bo w Polsce osoby nieszczepione jeszcze korzystają z tego, że otaczają je w zdecydowanej większości osoby, które są uodpornione. To chroni przed rozprzestrzenianiem się tych groźnych chorób. Ale dzisiaj jeździmy tam, gdzie takich powszechnych szczepień nie ma. Do nas też przyjeżdżają z różnych stron świata. Musimy więc zadbać o swoje dzieci.
Pod projektem ustawy może się podpisać każdy pełnoletni obywatel Polski. Wystarczy podać imię, nazwisko, miejsce zamieszkania i PESEL oraz złożyć podpis, który nie musi być czytelny.
- Szpital zapewnia pełną ochronę powierzonych danych osobowych - podkreśla Magdalena Knop, rzeczniczka szpitala "Zdroje".
O szczegółach akcji można przeczytać na stronie: www.szczepimybomyslimy.pl
Agnieszka Spirydowicz
Fot. Ryszard Pakieser