do: tram. Jak to jest to trzeba tam często przejeżdzać i zrozumieć, jak zła widoczność tam występuje. Wina kierowcy osobówki jest oczywista, ale: skręt w kierunku rynku jest stale zajęty przez samochody usiłujące skręcić na rynek, poza tym przez ul. Mickiewicza z kierunku śródmieścia jest potok samochodów pędzących spod świateł na skrzyżowaniu Traugutta/Mickiewicza.Niekoniecznie trzeba jechać równolegle z tramwajem i widzieć go, bo można być wcześniej w pobliżu skrętu i czekać na okazję przejechania przez tory. A więc "fizycznie" jest to możliwe, bo gdyby było niemożliwe, to nie zdarzałyby się wypadki komunikacyjne w ogóle.

W tym jak i w innych tego typu miejscach to normalne, Janusze drogowi mysla ze zdaza, co za i........... brak słów.

Jak to w ogóle fizycznie jest możliwe, aby wjechać pod tramwaj, skoro jadąc równolegle z nim jest widoczny, a przejeżdżając przez tory zawsze trzeba się upewnić, że jest to możliwe?