Sąd wyłączył w całości jawność procesu w sprawie ubiegłorocznego zabójstwa 18-letniej szczecinianki. Ze względu na dobro rodziny. Przed szczecińskim sądem rozpoczęło się postępowanie w sprawie okrutnej zbrodni.
Alicja J. zaginęła 6 lipca ubiegłego roku. Komunikat o jej zaginięciu pojawił się m.in. na stronie Centrum Poszukiwań Itaka. Jej ciało, bardzo mocno okaleczone, znaleziono pięć dni później, 11 lipca, w prawobrzeżnej części Szczecina, nad rzeką Płonią. Zarówno policja, jak i prokuratura nie chciały udzielać żadnych informacji w tej sprawie powołując się na dobro postępowania. Ale jeszcze tego samego dnia zatrzymano podejrzanego o zabójstwo 54-letniego szczecinianina Zdzisława W.
Dane, jakimi dysponowała prokuratura (m.in. śledczy mieli zdobyć dowód na to, że mężczyzna spotkał się z dziewczyną), pozwoliły jej na postawienie podejrzanemu zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Miał zwabić podstępem Alicję J. w ustronne miejsce pod pozorem ułatwienia jej podjęcia pracy. Następnie udusić ją i okaleczyć ostrym narzędziem. Podczas tzw. posiedzenia aresztowego w sądzie Zdzisław W. nie składał wyjaśnień. Za to obszernie miał odpowiadać na pytania podczas przesłuchania w prokuraturze. Z informacji ze śledztwa wynikało, że nie przyznawał się do winy. Mężczyźnie grozi kara pozbawienia wolności nie krótsza niż osiem lat, dwadzieścia pięć lat lub dożywocie.
We wtorek (7 listopada) jego proces rozpoczął się przed szczecińskim Sądem Okręgowym. Wchodząc na salę rozpraw w asyście eskortujących go policjantów zasłaniał twarz rękami oraz kapturem bluzy. Sąd odebrał od niego dane osobowe, z których wynikało, że przed zatrzymaniem i aresztowaniem pracował dorywczo, za około tysiąc złotych miesięcznie. Zaraz potem się okazało, że pełnomocnik rodziny zamordowanej złożył wniosek o wyłączoną jawność postępowania w całości. Ze względu na dobro rodziny. Sąd, po krótkiej naradzie, przychylił się do tego wniosku. Dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw.
(lw, dar)
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)