Można powiedzieć, że sprawa jest już zakończona – choć, jak w przypadku Patryka H., obrona złoży wniosek o kasację.
Przypomnijmy, że 16 kwietnia 2014 r. w Stargardzie zrabowano precjoza (pierścionki, łańcuszki, broszki i inne przedmioty) warte prawie 236 tys. zł. Sprawcy dokonali skoku z bronią w ręku na oczach wielu ludzi – jubiler działał w ruchliwej galerii handlowej. Zdecydowali się na akcję w biały dzień, bo mieli pewność, że uda im się zbiec. Przed napadem bowiem zadzwonili na policję, informując o fikcyjnym wypadku opla vectry, który miał rzekomo wjechać w drzewo.
Przestępcy bardzo dokładnie się przygotowali. Ukradzioną biżuterię upłynnili najprawdopodobniej w Berlinie. Ich obrońcy żądali uniewinnienia lub ewentualnie uchylenia wyroku i cofnięcia sprawy do ponownego rozpatrzenia albo złagodzenia kary. Ich zdaniem, sąd niższej instancji nieprawidłowo ocenił dowody i dał wiarę świadkom, którzy wyraźnie pomawiali oskarżonych lub koloryzowali składając zeznania.
– W Berlinie imprezowaliśmy przez tydzień. Dowiedzieliśmy się wtedy z internetu, że w Stargardzie okradli złotnika. – mówił jeden ze świadków, Maxwell D. Zeznanie to dawało alibi Patrykowi H.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 15 czerwca 2018 r.
Leszek Wójcik
Fot. Robert Stachnik (arch.)