Nie przejmują się zakazami, a policja nie interweniuje. Mowa o paralotniarzach, którzy na dobre rozgościli się na klifie w Trzęsaczu.
„Zabrania się pod karą grzywny albo aresztu niszczenia siedlisk i gniazd oraz umyślnego płoszenia i niepokojenia, w szczególności: wykonywania startów z klifu i lotów w jego pobliżu przy użyciu paralotni itp. Zakazuje się zbliżania do krawędzi klifu w okresie lęgowym od 1 kwietnia do 30 września” – tablica tej treści wisi na klifie w Trzęsaczu, który od lat jest ulubionym miejscem startów lotniarzy z całej Polski i Niemiec.
Tupet paralotniarzy polega także na tym, że nie przejęli się tym, że miały tu gniazda jaskółki brzegówki, o czym ostrzega tablica. Ba, dwa metry za zakazem ustawili tzw. rękaw do pomiaru wiatru.
Przed wjazdem na klif stoi zardzewiały znak zakazu ruchu, a tuż pod nim ktoś powiesił tabliczkę „Nie dotyczy paralotniarzy”. Na terenie klifu parkują samochody, w tym auta campingowe, stoją namioty, a w krzakach jest pełno śmieci i butelek.
Jaskółek już dawno nie ma, a ich gniazda zasypał piach. Jerzy Jasicki, rybak z Rewala, trzykrotnie zgłaszał sprawę policji. ©℗
Tekst i fot. Mirosław Kwiatkowski
Więcej w piątkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z 19 sierpnia 2016 roku