Prawie 83 tysiące pożarów traw musieli w ubiegłym roku gasić strażacy w całej Polsce. Nic nie zapowiada, by w 2016 było lepiej, tylko do 22 marca trzeba było interweniować ponad 5300 razy! Ani Szczecin, ani zachodniopomorskie nie są na tle kraju chlubnym wyjątkiem...
W ubiegłym tygodniu Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej wraz z Generalną Dyrekcją Lasów Państwowych rozpoczęły kampanię „STOP pożarom traw!". Statystyki strażackie są zatrważające. Płonące trawy i nieużytki rolne stanowią aż 45 proc. wszystkich akcji gaśniczych. Najgorszymi miesiącami są marzec i kwiecień, kiedy to dochodzi do połowy z wszystkich tego rodzaju pożarów. Do ich ugaszenia zużyto w 2015 r. 256 353 000 litrów wody, a spłonęły 42 703 hektary. Niebagatelna jest też kwota strat - ponad 31 milionów złotych.
To, że w Szczecinie nie dochodzi do ogromnych pożarów jest pochodną dość gęstego rozmieszczenia jednostek pożarniczych. W mieście za podpaleniami stoją nie zawsze działkowcy (rolników przecież u nas nie ma!), ale często młodzież, ciekawa tego, co będzie się działo, gdy przyjedzie straż. Najczęściej ogień pojawia się w weekendy oraz w godzinach popołudniowych. Nie inaczej było podczas minionych świąt, tylko w Wielką Sobotę gaszono płomienie przy ul. Gościsława i ul. Gierczak, a w Lany Poniedziałek było aż dziewięć takich akcji.
Osoba, która decyduje się na podpalenie musi liczyć się z tym, że zastosowany będzie wobec niej art. 163 kodeksu karnego: „Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”. ©℗
(kol)
Fot. Robert STACHNIK (arch.)
-