Dwie pary - ze Szczecina i Warszawy - wymieniły się zdrowymi nerkami. W Szczecinie operację przeprowadził szpital przy ul. Arkońskiej. W Warszawie - Szpital Kliniczny Dzieciątka Jezus. To pierwszy w Polsce przeszczep krzyżowy, w który zaangażowane były dwa odległe ośrodki.
Pani Aurelia z Mostowa w Zachodniopomorskiem chciała podarować nerkę swojemu choremu mężowi - Adamowi. Ale niezgodność grup krwi małżonków na taki przeszczep nie pozwalała. W podobnej sytuacji była para z Warszawy. Tam dawcą miał być mężczyzna. Lekarze i koordynatorzy z Poltransplantu ustalili, że pary te mogą sobie pomóc - pani Aurelia odda nerkę parze z Warszawy, a tamta para odwdzięczy się tym samym. Operacje odbyły się w miniony wtorek - w dwóch oddalonych od siebie ośrodkach. Pobrane nerki zostały przetransportowane samolotem. Dawcy i biorcy czują się dobrze.
- Nowatorstwo tego zabiegu (w Polsce) polegało głównie na logistycznej oprawie - mówi prof. Marek Myślak, ordynator Oddziału Nefrologii i Transplantacji Nerek szpitala przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. - Trzeba było wymienić nerki pomiędzy dwoma ośrodkami i przeprowadzić operacje tego samego dnia, w tym samym czasie.
Tego rodzaju przeszczepy są w Polsce bardzo rzadkie.
- W Polsce stosunkowo rzadko przeszczepiamy narządy pobrane od dawców żywych, a perspektywa osiągnięcia pułapu znacznie wyższego, takiego jaki jest np. w krajach skandynawskich lub w Holandii, jest dla nas wielkim wyzwaniem - mówił dr Tomasz Śluzar z zespołu transplantacyjnego. - Bo jakość narządu i efekty leczenia są bezsprzecznie najlepsze, gdy organ pochodzi od dawcy żywego. I jak widać, można dokonać przeszczepu rodzinnego, nawet gdy między bliskimi osobami nie ma zgodności grupy krwi. Warto propagować informację o możliwości takiego krzyżowego przeszczepiania.
Mąż pani Aurelii zachorował 4 lata temu. Od trzech lat był dializowany. Musiał jeździć na te zabiegi do Choszczna - trzy razy w tygodniu, spędzał na nich po 4 godziny. Przeszczep pozwoli mu się od nich uwolnić.
- Droga była długa - przyznaje pani Aurelia Miszczak z Mostowa, która podarowała swoją zdrową nerkę mężowi, chociaż fizycznie przeszczepiono ją pacjentowi warszawskiej kliniki. - Ta droga zaczęła się tutaj w Szczecinie. Później była właśnie Warszawa. Wszędzie spotkaliśmy wspaniałych lekarzy, psychologów i innych specjalistów wspierających tę procedurę. Był to przeszczep na dwa szpitale - jedna para jest w Warszawie, druga - tutaj. Mieliśmy trochę wątpliwości do takiego przeszczepienia, bo myśleliśmy, że w jakiś sposób nerki transportowane samolotem ucierpią. Ale jednak nie. Lekarze zapewniali, że będą sprawne i faktycznie tak było. Wszystko się powiodło i jest dobrze. Jesteśmy szczęśliwi. Poznaliśmy tę drugą parę. Bardzo fajni, młodzi ludzie. Myślę, że będziemy utrzymywali jakiś kontakt.
Agnieszka Spirydowicz
Fot. Robert Stachnik
Na zdjęciu: pani Aurelia i pan Adam są już po operacji. Skorzystali z szansy, jaką daje przeszczep krzyżowy. Druga para była operowana w Warszawie. Wszyscy czują się dobrze.