W szczecińskim Sądzie Apelacyjnym znów odbędzie się proces kobiety poparzonej przez telefon komórkowy podłączony do ładowarki. W piątek, 2 października, Sąd Najwyższy nakazał sądowi niższej instancji ponowne rozpatrzenie sprawy.
Chodzi o wypadek, do którego doszło 23 sierpnia 2010 r. 49-letnia wówczas Grażyna N. chciała zadzwonić z telefonu, który był podłączony do ładowarki. Kobieta została porażona prądem. Cztery dni była w śpiączce. Miała poparzone dłonie, twarz, głowę, szyję… Podczas upadku złamała rękę w trzech miejscach. Długo walczyła o życie. Wciąż odczuwa skutki porażenia.
Jak ustalono, do wypadku doszło przez ładowarkę, którą kobieta kupiła w komisie w Dębnie. Stara, firmowa jej się zepsuła. Sprzedawca zaproponował więc kupno zastępczej, produkcji chińskiej. Zdaniem biegłych, była wyprodukowana z wadą i, na dodatek, źle zaprojektowana.
Grażyna N. wytoczyła proces właścicielom komisu. Sąd Okręgowy w Szczecinie a następnie Sąd Apelacyjny, nie kwestionując doznanych przez kobietę ciężkich obrażeń ciała, nie uznawały jednak jej roszczenia o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Dlatego reprezentująca kobietę spółka „Marshal" specjalizująca się m.in. w dochodzeniu roszczeń na drodze sądowej, złożyła wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego w Warszawie.
Na rozprawie kasacyjnej w Izbie Cywilnej sędziowie Sądu Najwyższego uchylili wyrok szczecińskich sądów i cofnęli sprawę do ponownego rozpatrzenia. Termin rozprawy nie jest jeszcze ustalony.
(lw)
Cały artykuł w "Kurierze Szczecińskim"