W czwartek (19 października) w jednym z budynków na ul. Gdyńskiej w Szczecinie doszło do wybuchu gazu. Część mieszkańców ewakuowano. W tej chwili trwa akcja strażaków.
- Obudził mnie wybuch. Do mieszkania wpadły drzwi, tak duży był impet. Na szczęście razem z moim partnerem udało mi się zabrać dzieci z bloku - mówi Dagmara Pietrzak, jedna z jego mieszkanek. - Czekam, co będzie dalej. Chciałabym chociaż wydobyć z mieszkania dokumenty. Na razie strażacy wydobyli moje ciuchy. Dzieci zostały u dziadków, a ja czekam na to, co będzie dalej. Były tu panie z MOPR-u i zbierały nazwiska mieszkańców. Nie wiem czy będę korzystała z ich pomocy. Najważniejsze, że dzieci są całe i zdrowe.
Pracownicy Interwencji Kryzysowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie na miejsce zdarzenia dotarli przed godz. 6. Podstawiono autobus, by mogli się tam schronić ewakuowani lokatorzy bloku. Otrzymają ciepłą herbatę i prowiant, a potem obiad. Jak mówi Maciej Homis, rzecznik ośrodka, na miejscu trwały ustalenia, kto z mieszkańców będzie mógł wrócić do siebie, a komu trzeba zapewnić lokum i dalszą pomoc. Wszystkie rodziny otrzymały już informację o możliwości uzyskania lokalu zastępczego.
Skutki wybuchu odczuli także lokatorzy sąsiednich bloków.
- Obudził mnie duży wybuch. Aż podskoczyło łóżko w domu - relacjonuje Irena Reutcka, mieszkanka sąsiedniego bloku. - Ludzie krzyczeli. Wszystko to wyglądało bardzo dramatycznie. Straż pożarna przyjechała szybko. Mam pod tym budynkiem zaparkowany samochód - cała jego maska jest w szkle. Za to mężowi w aucie wybiło szybę.
- Huk, który mnie obudził, był tak potężny, że na początku pomyślałem, że wybuchła wojna - mówi Tomasz Iwanicki, mieszkaniec bloku, który znajduje się naprzeciwko. - Od razu zadzwoniłem pod 112, a jak wyszedłem na zewnątrz, była już straż pożarna. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem.
Jak podał Tomasz Kubiak ze straży pożarnej, ewakuowano 25 mieszkańców.
- Na miejscu jest nadzór budowlany. Na pewno nie ma szans, żeby w najbliższych chwilach mieszkańcy mogli wrócić do swoich mieszkań. Więcej będziemy wiedzieli po sztabie kryzysowym zwołanym przez wojewodę - stwierdził strażak.
Na miejsce przyjechał prezydent Szczecina Piotr Krzystek.
- Jak widać wybuch był bardzo poważny - mówi prezydent. - Cud, że nie ma ofiar śmiertelnych. Wszystkie rodziny zostały już zidentyfikowane. Dwunastu rodzinom zapewnimy mieszkania przejściowe.
Według MOPR-u cztery rodziny prawdopodobnie skorzystają z tej opcji. Dwie klatki będą wyłączone z użytku - jest to w sumie 12 mieszkań. Dwa z nich były puste. Z pozostałych większość mieszkańców znalazła schronienie u swoich rodzin i przyjaciół.
W związku z eksplozją ul. Gdyńska została zamknięta dla ruchu. Część mieszkańców twierdzi, że o g. 2 w nocy wezwano pogotowie gazowe. Według nich gazownicy przyjechali i odjechali.
- Jeden z lokatorów zgłosił, że czuje dziwny zapach, nie sprecyzował jaki. Pogotowie gazowe było na miejscu o wpół do pierwszej - wyjaśnia Artur Michniewicz z Polskiej Spółki Gazownictwa. - Pracownicy byli wyposażeni w stosowne mierniki, byli na klatce schodowej, zeszli do piwnicy, jednak mierniki nie wykazały żadnego odstępstwa od normy. Oczywiście teraz szczeciński zakład powołał wewnętrzną komisję do wyjaśnienia tej sprawy, która będzie współpracowała także z innymi instytucjami. ©℗
(as, gan)
Fot. Ryszard Pakieser, Radosław Parzych