Przez dwa tygodnie wraz z rodziną zwiedzał Stany Zjednoczone. Tuż przed powrotem, już na lotnisku, nagle przewrócił się i stracił przytomność. Od tego czasu, czyli od połowy lutego, jest w śpiączce, na oddziale neurochirurgii jednego ze szpitali w Los Angeles. A jego stan wciąż jest niestabilny. Wybitny szczeciński sędzia – Maciej Strączyński, wraz z rodziną, potrzebuje wsparcia: „wszystkich mających otwarte serca i chętnych do niesienia pomocy”.
Jest bardzo cenionym prawnikiem, współtwórcą niektórych przepisów prawa karnego. Od wielu lat zaangażowanym w działalność prawniczą oraz aktywnie współpracującym z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego w „licznych inicjatywach naukowych i edukacyjnych”.
Jest uważany za surowego, ale sprawiedliwego sędziego. Orzekał w sprawach największego kalibru – najcięższych zbrodni oraz zorganizowanych grup przestępczych o charakterze zbrojnym. Przez lata kierował Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Sędziów Iustitia – był jego wice- oraz prezesem (2010-16). Podobnie jak Sądem Okręgowym w Szczecinie (2017-23). Podkreśla z dumą, że był pierwszym w historii sądu prezesem, który urodził się w Szczecinie. Za jego kadencji „SO po raz pierwszy przekroczył liczbę 100 etatów sędziowskich. Dokończono też budowę nowej siedziby Sądu Rejonowego w Stargardzie”. Obecnie jest związany z IV Wydziałem Karnym Odwoławczym szczecińskiego Sądu Okręgowego. Planuje właśnie sądownictwu – największym zbrodnim i procesom – poświęcić swą kolejną książkę.
W ubiegłym dał się poznać szerszej publiczności z pasji do historii Pomorza – jako autor „Pocztu Książąt Pomorskich”. Pamięta się też jego spektakularną wygraną w Wielkiej Grze (1991 r.) z tematu „katastrofy morskie”. Jest również zapalonym motorowodniakiem – od ponad 20 lat sekretarzem zarządu Szczecińskiego Klubu Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego „Ślizg”, sternikiem i wykładowcą na kursach motorowodnych, właścicielem 12-metrowego jachtu motorowego. Ma też patent nurka, w stopniu zawodowym (Divemaster).
– Mało kto wie, że jest też autorem fantastycznego przewodnika dla wodniaków po Pomorzu Meklemburskim – dodaje Stanisław Kołpaczyński, komandor „Ślizgu” i przyjaciel.
Podczas ostatniej uroczystej gali Mistrzów Sportu, podsumowującej plebiscyt naszego „Kuriera”, planował kolejną rodzinną turystyczną wyprawę – tym razem do Meksyku. Jednak zatrzymała go… fatalna „amerykańska przygoda”.
– Poleciał z żoną, szwagrem i jego żoną do USA. Zwiedzali Stany: od Nowego Yorku przez Florydę. Wracać mieli pod dwóch tygodniach, z Los Angeles. Byli już na lotnisku, gdy zdarzył się wypadek: Maciek upadł i stracił przytomność – opowiada Stanisław Kołpaczyński, który jest w stałym kontakcie z Bożeną Strączyńską, żoną sędziego. – Został przewieziony do szpitala, gdzie udzielono mu zaawansowanej i niezwykle kosztownej pomocy medycznej. Jego stan jest ciężki.
Sędzia od 15 lutego br. jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej.
– Stan sędziego wciąż nie jest stabilny. W ubiegły piątek nastąpiło chwilowe pogorszenie. Zagrożenie minęło, ale nadal nie ma pewności, kiedy sędzia będzie mógł zostać przetransportowany do kraju. Po ostatnim rezonansie mowa była, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Ale pewności nie ma – mówi adw. Paulina Bilska, pełnomocniczka Bożeny Strączyńskiej. – W tym przypadku kluczowy jest parametr ciśnienia śródczaszkowego, ale również inne. Nie chcę wchodzić w szczegóły, uszanujmy cierpienie rodziny.
Pani Bożena trwa przy mężu, jest w szpitalu każdego dnia.
– Próbowali go wybudzać, ale się nie udało. Zbyt wysoki parametr ciśnienia uniemożliwia przeprowadzenie operacji. Maciek przebywa na oddziale neurochirurgii. Koszty leczenia idą w setki tysięcy dolarów – dodaje Stanisław Kołpaczyński. – Nie wiadomo czy polisy pokryją koszty leczenia. Na pewno nie pokryją kosztów specjalistycznego lotniczego transportu medycznego, na pokładzie kanadyjskiego samolotu będzie to około 800 tysięcy złotych.
„Zachodniopomorski Oddział Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia w Szczecinie pragnie wesprzeć sędziego Macieja Strączyńskiego i jego rodzinę w pokryciu kosztów leczenia, rehabilitacji i transportu do Polski w związku z jego nagłym zachorowaniem podczas pobytu w USA”. Przyjaciele i współpracownicy zorganizowali zbiórkę – na platformie zrzutka.pl – ph. „Pomoc dla Maćka”. Uzasadniając: „Dla dalszego leczenia konieczny jest jego transport do Polski, który z uwagi na jego (sędziego – przyp. aut.) stan, musi odbyć się specjalnym transportem medycznym. W kraju może zostać wówczas wdrożone dalsze leczenie i rehabilitacja. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, które nie mogą zostać pokryte w całości z posiadanego ubezpieczenia i środków rodziny. (…) W związku z tym prosimy wszystkich mających otwarte serca i chętnych do niesienia pomocy o pilne wsparcie tej zbiórki”.
Jej cel – zebranie 300 tysięcy złotych już został osiągnięty, a nawet przekroczony. Do tej pory wsparło ją 1830 osób na łączną kwotę 340 735 złotych.
– Chcemy się zwrócić do Iustitii o zwiększenie celu zbiórki. Właśnie do wysokości przewidywanego kosztu lotniczego transportu medycznego, czyli do 800 tysięcy złotych – stwierdza Stanisław Kołpaczyński. – Od razu zaznaczam: oboje pp. Strączyńscy mieli na ten wyjazd wykupione polisy ubezpieczeniowe. Pokryją z nich część kosztów leczenia, ale na pewno nie specjalnego transportu lotniczego. Wiem, że sprawa budzi wiele kontrowersji i spekulacji, ale podkreślam i powtarzam: hejtem nie dobijajcie żywego!
„Zwracamy się z apelem o wsparcie tej inicjatywy. Każda wpłata ma znaczenie i przybliża możliwość dalszego leczenia sędziego Macieja Strączyńskiego” – jednym głosem mówią przedstawiciele środowiska prawniczego, motorowodniacy, bliscy i ci wszyscy, dla których jest autorytetem. ©℗
Arleta Nalewajko