Wzrok już od wejścia przykuwają pachnące fusetki i woreczki w koszyczku, ustawionym na soczystej zieleni dywanu skalniaków, płożących się pośród kamieni. W przetykanym zadbanymi i strzyżonymi iglakami lawendowym zakątku. Na innej rabacie pyszni się pięknotka, tuż obok niej heliotrop. Na innej jeszcze z rabat wybijają się ponad inne rośliny hortensje i lilie. Ten przydomowy gaj, położony na lekkim wzniesieniu, na tyłach jednej z posesji przy ul. Krańcowej, stał się radością życia Teresy Kozińskiej.
- Trzeba mieć jakiegoś bzika. Nie ukrywam, że bakcyla ogrodowych szaleństw jednak zaszczepili mi bardzo bliscy sąsiedzi, państwo Elżbieta i Jerzy Gajdulowe, też uczestnicy konkursu "Cały Szczecin w kwiatach". Zawsze chętnie doradzą, podpowiedzą, pomogą. A kiedy się spotkamy raz w moim, a innym razem w ich ogrodzie, to oglądamy, podziwiamy. Smakujemy uroków tego, co nam się udało i co nas cieszy - podkreśla pani Teresa.
Z dumą opowiada o swojej pasji do ręcznych robótek. Pracuje w pasmanterii, stąd - jak podejrzewa - pewnie do nich zamiłowanie. Stąd wspomniane własnoręcznie wykonane ozdoby, jak plecione pałeczki zapachowe z lawendą, czy roślinno-kwiatowe kompozycje z użyciem słoiczków jako dekoracja ogrodowego stolika w kąciku relaksu i wypoczynku z otaczającymi go dokoła ścianami zieleni, na tle których wieloma kolorami mienią się kwiatowe rabaty.
- Sama nie odważyłabym się wystartować w tym. konkursie. Zdopingowała mnie do tego właśnie pani Ela, moja sąsiadka - dodaje pani Teresa
W ogrodowym pejzażu nie mogło zabraknąć miejsca dla warzywnika z uprawą ogórków, fasoli, marchewki, pomidorów, czy kącika z ziołami. Bo pani Teresa należy - jak sama mówi - do pokolenia tych, którzy lubią, kiedy z domowej spiżarni można zawsze sięgnąć po własnej roboty przetwory.
- Ogród o każdej porze dnia i o każdej pogodzie niezależnie od pory roku ma swój urok. To jest teraz moja radość. Jest pracy, ale jest i właśnie ta radość. A jak się widzi jeszcze uśmiech na twarzach innych, którzy mnie odwiedzają, wtedy ta radość jeszcze jeszcze większa - mówi pani Teresa.
Ogrodowe rabaty wypełniają begonie, pelargonie, lobelie, tawułki, żurawki, hosty, berberysy, trzmieliny, funkie, azalie, tulipany, skalniaki. Niektóre z nich przeplatane kompozycjami z kamieni, wysypane korą z dodatkiem starych pni, korzeni, służących za naturalne ozdoby. Po pergolach pną się clematisy. Nieopodal dwie o kwiatach różowo-białych magnolie. Każde z nich o właściwej porze roku mają swój czas, by raczyć swym urokiem gospodynię, rodzinę i sąsiadów. Wkoło nich liczne okazy formowanych tuj, czy miejsce dla świerka karłowatego i świerka kulistego.
A wszystko uzupełniane ogrodowymi latarenkami, lampami, dzbanami, donicami i gdzieniegdzie figurkami m.in. leśnych skrzatów, czy ślimaków. Udało się też wygospodarować spory kawałek ziemi na okazały, zadbany trawnik z konikiem na biegunach, który pośrodku zielonego dywanu służy za dodatkowy kwietnik. ©℗
Mirosław WINCONEK
Na zdjęciach: Pani Teresa Kozińska w swoim przydomowym ogrodzie, w którym zachwycają m.in. lilie, hortensje i lawenda.
Fot. Mirosław WINCONEK
