W siatce przy śmietniku ktoś porzucił czwórkę maleńkich „pingwinków". Dzisiaj… Jest kolejny dzień i kolejne maluszki - dwa kocięta, które musiały trafić pod opiekę szczecińskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. „Kocia górka" to teraz blisko setka miauczących maluchów do uratowania: przebadania, zaszczepienia, odrobaczenia, odpchlenia i wykarmienia.
Nie tylko w siedzibie Towarzystwa przy ul. Ojca Beyzyma 17, ale również w podległych mu domach tymczasowych jest teraz wielki koci ruch. Z każdym dniem przybywa maluszków w potrzebie.
- Do ich adopcji długa droga, a nam coraz trudniej. Podopiecznych przybywa, więc zapasy karmy w głodnych kocich brzuchach znikają. Podobnie jak zapasy żwirku - w okamgnieniu. Musimy więc prosić o pomoc - alarmuje szczeciński oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Najbardziej potrzebne są teraz: karma (Animonda Carny Kitten) oraz kuwetkowy żwirek. Można je wysyłać na adres TOZ (zamawiając bezpośrednio u sprzedawcy) lub przywieźć osobiście do siedziby Towarzystwa. Innym sposobem na wsparcie działań Towarzystwa jest udział w zrzutce ph. Pomagamy kociakom (www.zrzutka.pl). Profilaktykę i leczenie maluszków można wesprzeć również przelewem na konto: 63 1020 4795 0000 9402 0103 5419, z dopiskiem „dla kociaków".
- Każda, nawet najmniejsza pomoc się przyda! Dla naszych małych podopiecznych szukamy również domów adopcyjnych oraz tymczasowych. Zapraszamy na spotkania z naszymi kociętami: one czekają i wypatrują swoich kochających opiekunów, zza krat prosząc o chwilkę uwagi, minutę zabawy, kilka głasków... - przekonują wolontariusze TOZ.
Teraz powinny poznawać świat, wtulając się w ciepłe dłonie kochających opiekunów. Niestety, najlepszych czas niewinności - beztroskich zabaw, figlów i psot - spędzają zamknięte w klatkach. One - słodkie maleńkie kociaki o pięknych wielkich oczach - czekają na prawdziwe domy i kochające rodziny w szczecińskim TOZ. Zatem: adoptuj - nie kupuj. ©℗
(an)