Badanie nie pozostawia wątpliwości: w tkance mózgowej nietoperza znalezionego przy ul. Kochanowskiego stwierdzono obecność wirusa wścieklizny. Teraz - rozporządzeniem powiatowego lekarza weterynarii - w części Szczecina został wyznaczony obszar zagrożony wścieklizną. Tablice ostrzegawcze umieszczono na wszystkich nitkach wjazdowych do miasta już 2 września.
W Zachodniopomorskiem od lat nie stwierdzono przypadku wścieklizny u psa, lisa, tym bardziej u człowieka. Jedynie u nietoperzy. W Szczecinie ostatni potwierdzony przypadek tej choroby odnotowano pod koniec lutego ubiegłego roku u Mroczka Późnego, znalezionego przy ul. 5 Lipca. Wcześniejszy - 14 lat temu (nietoperz przy ul. Grodzkiej).
Jednak wirus śmiertelnej choroby nie daje o sobie zapomnieć. Teraz został ujawniony u nietoperza znalezionego przy ul. Kochanowskiego, a więc w bezpośrednim sąsiedztwie bodaj najchętniej odwiedzanego terenu rekreacyjnego Szczecina, czyli Parku Leśnego Arkońskiego.
- Mężczyzna podniósł nietoperza. Zwierzę padło. Badania w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej i Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach potwierdziły obecność wirusa. Stąd konieczność wszczęcia stosownej procedury i wydania rozporządzenia - mówi dr Stanisław Pacławski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szczecinie.
Zgodnie z rozporządzeniem, obszar zagrożony wścieklizną obejmuje osiedla: Łękno, Pogodno, Zawadzkiego-Klonowica, Arkońskie-Niemierzyn, Niebuszewo, Niebuszewo-Bolinko, Śródmieście-Północ, Centrum, Śródmieście-Zachód, Turzyn i Świerczewo. Na obszarze tym mają być umieszczone tablice z ostrzeżeniem: „UWAGA – WŚCIEKLIZNA – OBSZAR ZAGROŻONY”. Już są na wszystkich nitkach wjazdowych do miasta.
Wścieklizna jest chorobą groźną dla ludzi i zwierząt, zakaźną, śmiertelną, więc jej zagrożenia nie można bagatelizować. Dlatego na obszarze zagrożonym nią należy przestrzegać szczególnych zasad ostrożności: zwierzęta domowe powinny być trzymane na uwięzi (psy) lub w zamknięciu (koty). Zakazane jest także organizowanie targów, wystaw, konkursów, pokazów z udziałem psów, kotów oraz innych zwierząt wrażliwych na wściekliznę. Natomiast osoby chcące podróżować ze zwierzętami poza obszar zagrożony wścieklizną powinny zgłosić ten fakt powiatowemu lekarzowi weterynarii.
Szczególne środki bezpieczeństwa w związku z potwierdzonym przypadkiem wścieklizny w Szczecinie powinny być powzięte nie tylko dla minimalizowania ryzyka rozwleczenia choroby poza obszar zagrożony, ale przede wszystkim w celu ochrony ludzi przed przypadkowym zakażeniem podczas ewentualnego kontaktu z chorymi zwierzętami. Ma też na celu ograniczenie niekontrolowanego przemieszczania się zwierząt i ograniczenie możliwości kontaktu ze zwierzętami wolno żyjącymi.
- Zawsze, nie tylko teraz przy okazji wykrycia przypadku wścieklizny, trzeba zachować daleko idącą ostrożność w kontaktach z dzikimi zwierzętami. One nigdy nie szukają kontaktu z człowiekiem. Gdy któreś to robi, to sygnał, że jest zaburzone, chore. Absolutnie nie wolno go dotykać gołymi rękoma. Jeżeli rzeczywiście chcemy mu pomóc, należy wezwać właściwe służby: straż miejską, miejskiego łowczego - przestrzega dr S. Pacławski.
Zagrożenia wścieklizną nie wolno bagatelizować, ale też nie ma co ulegać panice.
- Sytuacja epizootyczna w województwie w aspekcie wścieklizny jest dobra i dlatego w 2014 r. zaprzestano szczepień lisów wolno żyjących przeciwko wściekliźnie. Udało się to osiągnąć dzięki rosnącej świadomości i odpowiedzialności ludzi szczepiących swoje zwierzęta i dzięki prowadzeniu szczepień lisów wolno żyjących - informuje Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Szczecinie.
Rozporządzenie w sprawie zwalczania wścieklizny zwierząt w części Szczecina będzie obowiązywało przez trzy miesiące lub do odwołania. Informacja o ognisku choroby i wskazówki dotyczące zachowania ostrożności opisane są w stosownych dokumentach.
* * *
Ostatni przypadek wścieklizny u człowieka w Polsce zgłoszono w 2002 roku. Był śmiertelny, a dotyczył 28-letniego mężczyzny (woj. podkarpackie): od pierwszych objawów choroby do zgonu upłynęło 18 dni. Wcześniejszy taki przypadek - po 14 latach przerwy - odnotowano w 2002 r. Wówczas zmarła na wściekliznę 59-letnia mieszkanka woj. warmińsko-mazurskiego, pogryziona w opuszkę palca przez własnego kota. Kobieta zmarła po miesięcznym okresie wylęgania choroby. Żadna z osób, które zachorowały na wściekliznę nie była leczona.
Arleta NALEWAJKO
Na zdjęciu: Tablice z informacją o zagrożonym terenie znajdą się na wszystkich nitkach wjazdowych do miasta.
Fot. ZDiTM