"Szczecin '88. Tu zaczęła się wolność" - pod takim hasłem odbędą się obchody 30. rocznicy najdłuższego strajku w historii naszego miasta. Obchody zorganizował Urząd Marszałkowski. W programie m.in. lekcje historii, koncert, piknik. Wszystko rozpoczyna się już w tym miesiącu.
- Będziemy chcieli pokazać wszystkie osoby, które w tych protestach uczestniczyły - zapewniał marszałek Olgierd Geblewicz. - Będziemy chcieli pokreślić kluczowe wydarzenia, a także nauczyć tej historii, naszego wkładu w historię Polski, młodsze pokolenia. Warto pamiętać o naszych korzeniach, o naszym wkładzie w Polskę wolną. Wydaje się naturalnym, że każdy z nas powinien odczuwać pewnego rodzaju dumę i satysfakcję z tego, w jakim miejscu, miejscu niepokornym, mieszka. Wydaje mi się, że w ramach budowania lokalnej tożsamości powinniśmy budować lokalną dumę z naszych osiągnięć. W innym przypadku za każdym razie w kontekście przełomu roku '89 i w ogóle w kontekście upadku komunizmu będzie się mówiło o Gdańsku i Berlinie, a nie o dzielnym ośrodku między tymi dwoma miastami.
I tak w programie znalazły się lekcje historii w porcie szczecińskim z udziałem świadków historii, a także lekcje papieskie przy wystawie "Operacja Papież" na placu Solidarności. 17 sierpnia na placu Solidarności zostanie otwarta wystawa czasowa "Samotny strajk. Sierpień 1980". W tym miejscu 1 września odbędzie się piknik rodzinny oraz koncert w wykonaniu artystów Opery na Zamku. Na 3 września na Łasztowni zaplanowano uroczystą galę. Wrzesień to także debata "Nadzieje spełnione - nadzieje zawiedzione" w kościele Ojców Jezuitów pw. św. Andrzeja Boboli przy ul. Pocztowej oraz debata oksfordzka "Sierpień '88 dokończył demontaż PRL". Program nie jest jeszcze zamknięty.
Edward Radziewicz, członek komitetu honorowego obchodów i lider Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z roku 1988, mówił, że trzydziestolecie tych wydarzeń może być jedną z ostatnich okazji, by spotkać uczestników strajku, ponieważ "połowy z nich już nie ma".
- Tak naprawdę Polska nic nie wie o tym, co się tutaj działo. Przekręcane są fakty. Na przykład ciągle się eksponuje, że w 1988 roku stocznia strajkowała, a wiemy, że nie - to był port - mówił. - Mnie najbardziej zależy na tym, żeby pokazać ludzi, którzy bezpośrednio brali udział w tym wszystkim, tych szarych ludzi, żeby ich nazwiska zostały wyeksponowane. To oni wtedy zrozumieli, że my stoimy na krawędzi. Skąd wiedzieli? Bo port był przełykiem państwa. Jeśli w porcie nie było roboty, to znaczy, że państwo się kładło. Prosty robotnik rozumiał, że dzieje się źle. Jak na "Solidarność" to był dziwny strajk. Robotnicy w imieniu "Solidarności" niemalże podnieśli rękę na władzę. Mało kto wie, że operatorzy siedli na sprzęt i niemalże zapraszali zomowców, żeby weszli do środka. Byli tak bojowo nastawieni, że chcieli starcia.
W komitecie honorowym są także Andrzej Milczanowski, Mirosław Kędzierski, Artur Balazs, o. Jacek Łągwa, Jan Tarnowski, Andrzej Bieniek, bp Stanisław Stefanek, Agnieszka Dąbrowska, Mieczysław Ustasiak. Nie wszystkie osoby, którym zaproponowano udział w komitecie, przyjęły tę propozycję.
Powszechnie uważa się, że fala strajków z 1988 roku była jednym z najważniejszym czynników, które doprowadziły do Okrągłego Stołu.©℗
(as)
Na zdjęciu od lewej: Edward Radziewicz, marszałek Olgierd Geblewicz oraz Andrzej Milczanowski opowiadali o znaczeniu dla polskiej historii szczecińskiego strajku z 1988 roku.
Fot. Ryszard PAKIESER