10 tys. zł grzywny, 5 tys. zł na Fundusz Sprawiedliwości i zakaz prowadzenia pojazdów przez cztery lata – to kara, którą sąd wymierzył byłemu przewodniczącemu szczecińskiej rady miasta za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości. Wyrok nie jest prawomocny.
Policja zatrzymała Michała Wilkockiego w końcu kwietnia br. Badania wykazały, że kierował samochodem pod wpływem alkoholu. Usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości. Wilkocki (Bezpartyjni) sprawował wówczas funkcję przewodniczącego szczecińskiej rady miasta.
Dwa dni później zrezygnował z funkcji przewodniczącego i ze wszystkich funkcji publicznych, o czym poinformował na swoim profilu facebookowym. Jako powód podał "nieodpowiedzialne zachowanie", jakiego dopuścił się "prowadząc samochód pod wpływem alkoholu".
Jak poinformował PAP w środę rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala, sąd zdecydował, że mężczyzna musi zapłacić 10 tys. zł grzywny, wpłacić 5 tys. zł "na wskazany przez sąd cel" (chodzi o Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej), otrzymał też zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na cztery lata.
Wilkocki w środę opublikował na swoim profilu facebookowym oświadczenie, w którym stwierdził, iż zna "wagę swojego czynu" i zdaje sobie sprawę z tego, "ile złego mógł przez takie zachowanie wyrządzić".
"Dziś wiem, że najważniejsze jest to, że nie doszło do żadnego wypadku i nikomu nic złego się nie stało, a konsekwencje ponoszę sam" - napisał. Wskazał też, że sam złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, "zakaz prowadzenia pojazdów na okres 3 lat, 5 tys. zł grzywny, świadczenie w wysokości 5 tys. złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej". Według byłego radnego, prokurator zaakceptował ustalenia i skierował do sądu akt oskarżenia wraz z wnioskiem o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie kary, ale – napisał Wilkocki - "przed rozprawą prokurator zmienił zdanie i odstąpił od wcześniejszego wniosku".
"Choć zmiana decyzji prokuratura, wobec mojego wniosku o dobrowolne poddanie się karze była dla mnie niezrozumiała, przyjąłem ją z pokorą, podobnie jak przyjąłem wyrok" – podkreślił. "Oczywiście poddam się tej karze i w dalszym ciągu będę pracował, aby odzyskać stracone zaufanie" – dodał w oświadczeniu.
Wyrok nie jest prawomocny.
(pap)
Fot. Robert Stachnik (arch.)