– Boimy się, żeby sufit nam nie spadł na głowę – mówią lokatorzy z 10-piętrowego wieżowca na osiedlu Północ w Koszalinie. W środowe (24 maja) przedpołudnie na placu budowy drogi ekspresowej S6 seria trzech mikrowybuchów przetestowała wytrzymałość wieżowców.
Czynności specjalistyczne z użyciem sejsmografów to następstwo poniedziałkowej ewakuacji blisko 1000 mieszkańców trzech co najmniej 8-piętrowych bloków przy ul. Władysława IV. Nadal w wieżowcach nie ma gazu. Testy miały definitywnie ustalić, czy jest związek między stosowanymi podczas robót drogowych przez budowlańców mikrowybuchami, a falą drgań w budynkach osiedlowych. Potwierdzenie oznacza, że wykonawcy będą musieli użyć innych technologii.
Lokatorzy twierdzą, że od dwóch tygodni, w godzinach od 15 do 17, występują nieznośne drgania. Tak było też w dniu trzech przeprowadzonych testów, co odczuli Olena i Paweł, para ukraińsko-polska, która do wieżowca wprowadziła się przed miesiącem.
– Ledwie podłączyliśmy się do internetu, a zaczęło bujać – opowiadają. – Przesuwały się doniczki z kwiatami, trzaskały drzwiczki w szafie i tak trzy razy.
Pozostali napotkani lokatorzy wyszli na zakupy lub spacery z psem, żeby później pytać wyjątkowo licznie przybyłych dziennikarzy, czy w ich mieszkaniach jest już bezpiecznie. Szybko poddano analizie kontrolne dane z sejsmografów. Te wykazały, że zagrożeń z powodu detonacji na placu budowy S6 nie ma. Jednak działania z użyciem mikrowybuchów tamże zostały czasowo wstrzymane. ©℗
(m)
Fot. Wiesław Miller
Na zdjęciu: Olena i Paweł od dwóch tygodni odczuwają nieznośne drgania w mieszkaniu.