„Wiatr przewracał i łamał drzewa jak zapałki" - to obserwacja Kamili Ląd z ostatniej wichury, która przeszła przez Szczecin. Co gorsze, dotyczy Cmentarza Centralnego: zabytkowego „parku, który pochował umarłych". Trwa usuwanie szkód wywołanych wiatrołomami.
Największy w Polsce, a trzeci w Europie, na którego blisko 170 ha spoczęło ponad 300 tysięcy mieszkańców dawnego i współczesnego Szczecina. Obecnie jest uważany za jeden z najpiękniejszych parków przyrodniczych. Prowadzi przezeń tzw. ścieżka botaniczna, uzupełniająca „trakt historyczny" w najstarszej części nekropolii. Wskazując najciekawsze „gatunki drzew oraz krzewów o bogatej symbolice, które stanowią tło zabytkowych nagrobków, pomników i obiektów architektury": miłorzęby, różaneczniki, jodły, cyprysy, odmiany świerków i dęby.
Właśnie trwa inwentaryzacja dendrologiczna zieleni Cmentarza Centralnego. Od stycznia prace wykonuje firma Landgreen - Architektura Krajobrazu z Piask pod Lublinem. Wichura dopadła jej pracowników na terenie nekropolii. W trakcie określania cech dendrometrycznych zielonych okazów.
- Burza straszna. Było sporo strachu. Wiatr przewracał i łamał drzewa jak zapałki. Kilkadziesiąt z nich poleciało na pomniki. Wielka sosna została wyrwana z korzeniami na miejscu, na którym byliśmy niespełna pół godziny wcześniej - wspominają Kamila i Kamil Ląd z Landgreen.
Wichura przełamała lub wyrwała z korzeniami ponad 40 drzew. Głównie brzozy i świerki. Wśród nich nawet okazy o pniach mających po około 2 metrów w obwodzie. I o historii sięgającej założenia Cmentarza Centralnego (1901 r.).
- Padły drzewa mające po 35 metrów wysokości. O koronach średnicy 10-15 m. Najwięcej poleciało w najstarszej części nekropolii. Głównie w rejonie Kaplicy Głównej. I tam też jest najwięcej pomników uszkodzonych przez wiatrołomy - relacjonują państwo Ląd. - To były zdrowe drzewa. Tyle że o słabo rozwiniętym lub uszkodzonym systemie korzeniowym.
Za pierwszą z przyczyn odpowiada natura. Konkretnie specyfika terenu z płytkimi wodami powierzchniowymi. Za drugą - człowiek. Bo przy przygotowaniu miejsc pod pochówki często są podcinane, czyli uszkadzane, korzenie sąsiednich drzew.
- Krajobraz po burzy, która przeszła przez Cmentarz Centralny, jest straszny. Kilkadziesiąt zniszczonych grobów. Straty są ogromne - przyznaje Kamila Ląd.
Trwa zarówno ich szacowanie, jak też usuwanie wiatrołomów. Ze względu na skalę zniszczeń prace zajmą co najmniej kilka dni.
A. NALEWAJKO
Fot. Kamila LĄD