„Nie zawsze lądują na czterech łapach” – przestrzega wolontariuszka Izabela, wskazując na dwójkę wyjątkowych rezydentów szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Mowa o Daisy i Churrosie, które cierpieniem okupiły ludzki błąd… otwartego okna.
Dla kotów niezabezpieczone siatką okno czy balkon bywa śmiertelnym zagrożeniem.
– Koty potrafią przecisnąć się przez niewiarygodnie małe przestrzenie. Mogą wyskoczyć w pogoni za ptakiem, muchą, nawet cieniem. Wystarczy sekunda nieuwagi… Niestety, nie zawsze lądują na czterech łapach. To mit, który kosztuje życie setki zwierząt rocznie – przekonuje wolontariuszka Iza. – Koty mają instynkt prostowania się w locie, ale z dużej wysokości nie są w stanie zabezpieczyć się przed upadkiem i obrażeniami. Młode koty, jak 8-miesięczna Daisy, są szczególnie narażone, bo ich refleks nie jest jeszcze w pełni wykształcony.
Młodziutka Daisy ma za sobą sześć tygodni cierpienia: z płytą, gwoździami i cyrklarzami w łapce, czyli bardzo ograniczoną możliwością ruchu. Bo na skutek upadku z wysokości miała złamaną kość udową. Natomiast rudzielec Churros miał jeszcze mniej szczęścia. Bo jest cięższy, więc jego obrażenia po upadku były rozleglejsze: miał złamane aż dwie kości w jednej łapce. I też swoje przeżył z płytami stabilizującymi kończyny.
– Churros pozostaje niepoprawnym optymistą i bardzo towarzyski z niego chłopak. Jak się do niego zagląda, od razu miauczy i podchodzi. Na przygarnięcie Churrosa wstępnie jest już zainteresowana pewna osoba. Choć póki nie podpiszemy umowy adopcyjnej, nigdy nie wiemy, czy do niej na pewno dojdzie – opisuje wolontariuszka Domu Kota. – Natomiast nikt nie interesuje się Daisy. Trafiła do nas ze świeżą blizną po sterylizacji. Mieliśmy więc nadzieję, że ktoś będzie jej szukał. Niestety… Dziewczyna w Domu Kota wciąż czeka na swojego człowieka.
Churros jeszcze jest w trakcie rekonwalescencji. Daisy gotowa do adopcji. Podobnie jak Lunek – kolejny z powypadkowych kotów, który przeszedł aż pięć operacji, zanim wrócił do pełni sił i zdrowia.
– Lunek jest przez nas pieszczotliwie nazywany Królewiczem. To kot pełen energii, gadatliwy, chodzący za ludźmi krok w krok i domagający się uwagi. Kto go pozna, zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. W schronisku dostał drugie życie. Może właśnie w Twoim domu napisze się jego najpiękniejszy rozdział? – do adopcji Lunka zachęca wolontariuszka Iza.
Trójka kocich „lotników” na nowy dom i rodzinę czeka w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie. Osoby, które zechciałyby przygarnąć choć jednego z tych słodziaków – lub jakąkolwiek inną psinę lub kocinę w potrzebie – są proszone o kontakt ze Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie (ul. Zwierzęcy Zakątek 1, tel. +48 91 48 70 281, e-mail: schronisko@schronisko.szczecin.pl).
Placówka jest czynna codziennie, od poniedziałku do soboty, w godzinach 8-16. Uwaga: przed każdą adopcją obowiązują minimum dwa spacery zapoznawcze oraz specjalna ankieta. Schronisko nie wydaje psów na łańcuch. Prosi o przemyślane adopcje.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu”. Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdą w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)