Trwa wymiana medialnych oświadczeń i stanowisk między stroną społeczną a spółką Hyundai Engineering w sprawie przywrócenia pełnej żeglowności rzeki Łarpi w Policach. Przedstawiciele Społecznego Komitetu Ratowania Łarpi zapowiadają już podjęcie „adekwatnych działań” i doprecyzowują, że ludzie gotowi są „wyjść na ulicę” w obronie rzeki. Ale też dodają, że wciąż zależy im na porozumieniu.
Przypomnijmy. W grudniu ubiegłego roku, podczas prac prowadzonych przy pogłębianiu dojścia do portu (to jedno z przedsięwzięć realizowanych w ramach projektu „Polimery Police"), ogromna ilość urobku składowanego przy brzegu, po przerwaniu wału, dostała się do rzeki. Doszło do spłycenia Łarpi. Wykonawca, spółka Hyundai Engineering, od początku zapowiadał naprawienie szkody. Informował też o postępach prac. Strona społeczna zaś wskazywała, że prace związane z usuwaniem wypłyceń przebiegają zbyt wolno i że ich zakres nie jest wystarczający. Kolejne rozmowy i działania dawały nadzieję na pozytywny wynik. Teraz Społeczny Komitet Ratowania Łarpi po raz kolejny publicznie mówi o braku porozumienia z wykonawcą i niezadowalającym efekcie jego prac na rzece. Wciąż oczekuje m.in. naprawienia szkody (zdaniem społeczników to się jeszcze nie stało), zadośćuczynienia za szkodę środowiskową, wzmocnienia fragmentu brzegu Łarpi przy polu refulacyjnym.
W czwartek (20 maja) społecznicy na konferencji prasowej odnosili się do przekazanego mediom oświadczenia spółki Hyundai Engineering, w którym poinformowała ona, że został wytyczony szlak żeglugowy na Łarpi (to oświadczenie przedstawiliśmy kilka dni temu).
- Firma zarzekała się wielokrotnie, że do końca pierwszego kwartału doprowadzi rzekę do stanu sprzed zdarzenia – mówi Artur Zagórski ze Społecznego Komitetu Ratowania Łarpi. - A teraz jako sukces ogłasza, że wykonała część prac w połowie maja. Po drugie informuje, że „wdrożenie takiego rozwiązania to kluczowy element uzgodnień pomiędzy Hyundai i stroną społeczną”. Kluczowe uzgodnienia ze stroną społeczną, to spełnienie ośmiu postulatów, które przedstawiliśmy firmie na spotkaniach organizowanych przez pana starostę z udziałem pana burmistrza. Doraźnym i jedynie tymczasowym rozwiązaniem jest ten nowy szlak – tylko po to, żeby ludzie mogli przepłynąć do Odry.
Ale i do tego wyznaczonego szlaku wodniacy zgłaszają zastrzeżenia. Ich zdaniem nie zapewnia on „świadomego i bezpiecznego poruszania się po rzece Łarpi”.
- Jako prezes Ogniska TKKF „Olimpia” reprezentuję żeglarzy, którzy poświęcając swój czas i pieniądze zbudowali infrastrukturę przystaniową z całym zapleczem, to jest nabrzeżami, hangarami, częścią socjalno-bytową, w jednym celu: uprawiania żeglarstwa – mówi Adam Fras. - To nas najbardziej przeraziły skutki katastrofy na Łarpi. Klub Żeglarski „Olimpia” funkcjonuje na rzece od 65 lat, a stacjonujące w nim jachty kilowe charakteryzują się zanurzeniem od 1,25 do 1,8 m. W ramach naprawy szkody, w okresie przejściowym, firma Hyundai wytyczyła bojami szlak żeglugowy, tzw. akwen do bezpiecznej żeglugi. Podjęliśmy wyzwanie, dokonując pomiarów batymetrycznych we własnym zakresie, dodatkowo jachtami o zanurzeniu 1,65 metra i 1,4 metra próbowaliśmy przejść wytyczony szlak. Jak nam to wychodziło, można zobaczyć na Facebooku, na stronie Społecznego Komitetu Ratowania Łarpi. Jesteśmy zablokowani, bez możliwości wyjścia na Odrę. 15 maja 2021 roku na przystani Olimpia odbyła się uroczystość rozpoczęcia sezonu żeglarskiego. Corocznie o tej porze 31 jednostek stacjonowało przy kei, dzisiaj to 3-4 jednostki i to bez masztów. Nie wodujemy jednostek, ponieważ firma, pozorując tymczasową naprawę szkody, zupełnie nie uwzględniła naszych potrzeb i zignorowała przekazane jej informacje.
O desperacji wodniaków mówił także jeden z nich - Piotr Kołacki.
- Sezon żeglarski trwa, a dalej nie mamy pływalności rzeki – podkreślił. - A chodzi nam o to, że ci ludzie, którzy przez całe życie odkładali na te jednostki aby realizować swoją pasję, nie mogą dziś tego robić w ogóle. Ludzie są zdesperowani. Jeżeli te postulaty nie zaczną się spełniać, wyjdą na ulicę.
Tekst i fot. (sag)