Lato 2013 roku. Do naszej redakcji dzwoni... prostytutka ze Szczecina. Skarży się na zmasowane kontrole policji, sprawiające, że coraz częściej brakuje klientów. Szybko okazuje się, że owe „naloty" to wynik zarządzenia Komendy Głównej Policji, będący - jak tłumaczą mundurowi - odpowiedzą na oczekiwania społeczeństwa.
Radiowozy niemal non stop krążyły wówczas po tych okolicach, gdzie najczęściej można zobaczyć panie lekkich obyczajów. Funkcjonariusze sprawdzali zatem Płonię, Podjuchy, Autostradę Poznańską (dziś ul. Krygiera), wjazd do miasta od strony autostrady.
Temat bulwersował. W „Kurierze" odbieraliśmy zarówno telefony od mieszkańców zadowolonych z policyjnej akcji, jak i tych ją wyśmiewających. Zrozpaczone były prostytutki, twierdzące, że zabiera im się możliwość zarabiania pieniędzy, w związku z czym nie mają za co opłacić rachunków, zrobić zakupów, uregulować należności za przedszkole dzieci. Bo często to one są w rodzinach jedynym źródłem utrzymania. Kobiety nawet zdobyły się na krótki protest, wywieszając w Podjuchach transparent „Dziękujemy komendantowi policji za ochronę - panie". Argumentowały, że policjanci powinni zająć się poważnymi sprawami, a nie nękaniem uprawiających podobno najstarszy zawód świata. ©℗
Więcej w poniedziałkowym Kurierze Szczecińskim i e-wydaniu z 11 kwietnia 2016
Ewelina KOLANOWSKA
Fot. D.GORAJSKI (arch.)