Wandale szaleją w stargardzkich parkach. Kradną, niszczą, podpalają

Tzw. bocianie gniazdo zostało skradzione i utopione w rzece. Została po nim jedynie konstrukcja. Fot. Wioletta Mordasiewicz  

Szczytem głupoty była kradzież siedziska dla dzieci w parku Jagiellońskim w Stargardzie. W innym parku podpalono toaletę. Wandalizm się szerzy i nie ma na to rady. 

Stargardzianie, którzy przychodzą na plac zabaw w parku Jagiellońskim, zachodzą w głowę, co się stało z siedziskiem do bujania dla milusińskich. 

- Zniknęło kilka tygodni temu - opowiada pani Monika, stargardzianka z osiedla Stare Miasto. - Dzieci bardzo lubiły się na nim huśtać.

O zniknięcie bujawki typu bocianie gniazdo pytamy strażników miejskich. Potwierdzają, że zostało skradzione. 

- Mieliśmy zgłoszenie, że urządzenie znalazło się w Inie - mówi Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. - Zostało wyciągnięte przez stargardzkich strażaków.

Urządzenie przez pewien czas przeleżało w wodzie. Nie nadaje się już do użytku.

- Oczekujemy na montaż zamówionego u producenta nowego siedziska - informuje Monika Szczepaniak, ogrodnik miejski ze stargardzkiego Zarządu Usług Komunalnych.

Od kilkunastu dni w parku Chrobrego nie działa też miejski szalet.

- Kontenerowa toaleta na skutek podpalenia i wynikłych z tego powodu zniszczeń została czasowo wyłączona z użytku - odpowiada Monika Szczepaniak z ZUK. - Przy nieczynnej toalecie została podstawiona zamienna toaleta typu toi toi.

Wandale niszczą też tablice tematyczne w parku Chrobrego, nie oszczędzają przystanków autobusowych ani nawet stargardzkich gryfików. Już kilkukrotnie były przez nich niszczone. ©℗

(w)