Po latach Klara Scheel, żona pastora superintendenta kościoła w Kamieniu, która niedługo po wydarzeniach z początku marca 1945 roku została wraz z mężem przesiedlona do Benic, opowiadała o rozkradaniu kosztowności z kościółka w tej miejscowości.
– W nowym kościele znalazłam nieuszkodzony wielki ołtarz. Tylko kilka figur było wyjętych. Sama umieściłam je na właściwym miejscu. Skrzynia pod emporą organową była prawie pusta. W kościele leżały porozrzucane części ornatu biskupiego, pastorał, mitra biskupia itp., także części jakiegoś żyrandola, który jednak na pewno nie pochodził z katedry. Haftowany lniany obrus także leżał w kościele. Wszystkie te rzeczy włożyłam do skrzyni. Znalazłam je jednak znowu rozproszone, kiedy krótko przed naszym odejściem do Kamienia odwiedziłam kościół. Wtedy zniszczone były nawet organy, jak mi mówiono, przez niemieckich chłopców. Później mój mąż podczas duszpasterskich odwiedzin w Benicach znalazł zawartość skrzyni rozrzuconą po kościele – relacjonowała K. Scheel.
Jeszcze do 1946 roku kościołem nie opiekował się żaden ksiądz. Każdy mógł wejść do środka i wziąć, co chciał. Kolejno znikały co wartościowsze rzeczy. Ale nie tylko w kościele można było znaleźć kosztowności. Poszukiwania ukrytych przez Hasso von Flemminga skarbów trwały jeszcze dziesiątki lat po wojnie. Niezwykłe artefakty zdobiły domy mieszkańców Benic. W okolicznym lesie co rusz pojawiały się nowe wykopaliska. Kosztowności szukano także w pałacu (po wojnie mieszkali w nim ludzie, a w 1966 roku powstała tutaj szkoła, która we wrześniu obchodzić będzie swoje pięćdziesięciolecie), na dwóch cmentarzach, na polu, w lesie oraz na dnie pobliskiego jeziora.
– Wedle relacji mieszkańców Benic zaraz po wojnie, pod osłoną nocy tajemniczy ludzie wykopywali coś w okolicach cmentarza lub pola. Mieszkańcy bali się jednak wyjść na zewnątrz. Zbyt świeża była jeszcze pamięć o wojnie i jej okrucieństwach. O przybyciu obcych świadczyło ujadanie psów, ale nikt nie chciał sprawdzić, co się dzieje – opowiada Piotr Pawełczyk, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Benicach, placówki, która mieści się w pałacu Flemminga.
Wielu poszukiwaczy skarbów szukało na oślep. Ale pojawiali się ludzie, którzy zdawali się dobrze wiedzieć, w jakim miejscu szukać… Czy coś jeszcze zostało?
– Moim zdaniem świadomość mieszkańców Benic o skarbie katedralnym po wojnie była nikła. Małymi skrzyneczkami dzieci bawiły się, nie zdając sobie sprawy, do czego dawniej służyły – mówi G. Kurka.
Czy możliwe jest, że któryś z cennych skarbów katedralnych zostanie odnaleziony. G. Kurka odpowiada nam, że jest sceptyczny. Przez lata pojawiło się wiele tropów, które okazywały się fałszywe. Nieco więcej optymizmu pozostaje w sprawie relikwiarza świętej Korduli. – Być może ocalał i gdzieś jest schowany – dodaje dyrektor kamieńskiego muzeum. ©℗
Bartosz TURLEJSKI
FoT. Piotr BARAŃSKI
Cały artykuł w Magazynie Kuriera Szczecińskiego i w e-wydaniu z 5-7.08. 2016 r.
Gdzie mógł zostać ukryty relikwiarz świętej Korduli? Czy były to Benice, w których szukano najczęściej? A może poszukiwacze skarbów mylili się i bezcenny skarb został ukryty w całkiem innym miejscu?