Niemal połowa zachodniopomorskich rolników wciąż nie ma na kontach unijnych dopłat do ziemi, którą uprawiali w 2015 roku. Tymczasem właśnie teraz, w początkach wiosny, pieniądze są na gwałt potrzebne w gospodarstwach. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa winą za opóźnienia w przekazywaniu dopłat obarcza poprzednie kierownictwo.
Pan Zbigniew (nazwisko do wiadomości redakcji) gospodaruje na 20 hektarach w powiecie stargardzkim. Dopłaty bezpośrednie bierze od dziesięciu lat. Jak mówi, to pierwszy rok, kiedy są takie problemy z wypłatą pieniędzy należnych rolnikom.
– Zazwyczaj dostawałem dopłaty na konto w lutym, najpóźniej w marcu. Było za co kupić nawozy, było na ratę kredytu, a teraz będę musiał zapożyczyć się u rodziny, by spiąć budżet gospodarstwa – mówi nasz rozmówca, dodając, że z agencji dostał pismo o przedłużeniu postępowania dotyczącego przyznania płatności bezpośrednich.
Jak dowiedział się „Kurier”, w podobnej sytuacji jak pan Zbigniew jest ponad trzynaście tysięcy rolników z naszego województwa. To niemal połowa gospodarzy z naszego regionu starających się o dopłaty w kampanii 2015. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wysyłała zawiadomienia w sytuacji, gdy decyzja o przyznaniu płatności nie została wydana do 1 marca. ©℗ (żan)
Fot. Piotr Dużak
Na zdj.: Każdego roku o płatności bezpośrednie ubiega się ok. 28 tysięcy beneficjentów z Zachodniopomorskiego. Tym razem dopłaty spływają na ich konta bankowe w ślimaczym tempie.