Majowe święta można spędzić na wiele sposobów. My proponujemy trzydniowy pobyt w Bornem Sulinowie i codzienne wyprawy w bliższe i dalsze okolice. Zaczynamy od zwiedzenia miasta, które zbudowano od podstaw na potrzeby niemieckiej armii.
Myli się ten, kto twierdzi, że Borne Sulinowo ma długą historię. Miasto powstało w latach trzydziestych ubiegłego wieku w miejscu dawnej wsi Linde (niem. Lipa). Nawiązaniem do dawnej nazwy tej wsi jest znajdująca się w dzisiejszym herbie miasta lipa. Lipę posadzono podczas drugich urodzin miasta, co miało miejsce 5 czerwca 1993 roku. Ówczesny wicepremier Henryk Goryszewski sadząc drzewko, wyrzekł te słowa: „Rośnij z miastem”. Dziś drzewko rośnie i miasto rośnie.
Borne Sulinowo zbudowano od podstaw na potrzeby niemieckiej armii. Ulokowano tu koszary i Szkołę Artylerii Wehrmachtu. Uroczystego otwarcia garnizonu Gross Born dokonano 19 sierpnia 1938 roku z udziałem Adolfa Hitlera. Kilkanaście kilometrów dalej zbudowano bliźniacze miasteczko Westalenhoff – dzisiejsze Kłomino. W 1939 roku rozkaz wyjazdu do Gross Born otrzymał generał Guderian ze swoją pancerną dywizją. Tu na poligonie odbył ostatnie ćwiczenia przed atakiem na Polskę. 1 września 1939 roku jego czołgi ruszyły na Polskę.
W lutym 1945 roku miasto zajęli Rosjanie i tak im się spodobało, że trwali tu do 1992 roku. Do dziś po nich zostało trochę śladów. Zwiedzanie Bornego Sulinowa należy rozpocząć od Izby Pamięci znajdującej się w Budynku Kulturalno-Oświatowym. W Izbie, korzystając z usług przewodnika lub informacji na planszach, można zapoznać się z historią garnizonów niemieckiego i radzieckiego, a także dziejami polskiego Bornego Sulinowa. Osobną część zbiorów Izby stanowią pamiątki z obozu jenieckiego Oflag IID Gross Born. Obok Izby na cokole stoi czołg T-34, weteran II wojny światowej. Nieco dalej, w budynku, w którym za czasów radzieckich znajdowało się kino, dziś znajduje się kościół katolicki pw. św. Brata Alberta. W kaplicy kościelnej zobaczymy niezwykły ołtarz. Jest to tryptyk wykonany z desek, papieru i puszek po konserwach przez więźnia obozu jenieckiego Oflag IID Gross Born Jana Zamojskiego. Również stół ofiarny i część posadzek w kaplicy są związane z obozem, bo wykonano je z elementów znalezionych w miejscu, w którym więziono polskich oficerów. Kolejnym obiektem, który warto zobaczyć, jest Dom Oficera, a raczej jego pozostałości, bo jego główna część spłonęła kilka lat temu w pożarze. Godne uwagi są willa Dubynina i willa Guderiana – budynki, w których zamieszkiwali dowódcy armii niemieckiej i radzieckiej. Spacerując dalej, warto zatrzymać się na chwilę przy ratuszu, który kiedyś był siedzibą komendantury garnizonu zarówno niemieckiego, jak i radzieckiego. Warto też udać się na rogatki Bornego i odwiedzić Cmentarz Radziecki z pomnikiem „Z pepeszą” czczącym 20-letniego Iwana Poddubnego, który zginął w 1946 roku w potyczce z wojskiem polskim broniącym okoliczną ludność przed grabieżami i gwałtami dokonywanymi przez krasnoarmiejców. ©℗
Więcej w magazynowym Kurierze Szczecińskim i e-wydaniu z 29 kwietnia 2016
Tekst i fot. Ryszard BAŃKA
Na zdj.:
Na fragmentach oryginalnego ogrodzenia miasta zamieszczono fotogramy prezentujące Borne wczoraj i dziś.
Opuszczone czteropiętrowe bloki w Kłominie
Ruiny budynku koszarowego w Kłominie
T-34 przy budynku kulturalno-oświatowym, na pierwszym planie plansze ścieżki turystyczno-spacerowej
Las krzyży na cmentarzu jenieckim
Pierwszy jaz na Piławie spiętrzający wodę rzeki