24 osoby nadal nie mogą wrócić do mieszkań po pożarze jednego z nich w bloku przy ul. Piłsudskiego w Koszalinie, do którego doszło we wtorek wieczorem. Dwie z nich korzystają z lokum zapewnionego przez władze miasta w busie szkolnej, pozostałe znalazły schronienie u rodzin i bliskich – podał w środę magistrat.
Pożar wybuchł we wtorek ok. godz. 18.25 w jednym z mieszkań na pierwszym piętrze dwupiętrowego bloku przy ul. Piłsudskiego w Koszalinie. Właściciela w nim nie było. Trzy osoby zostały przetransportowane na Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) koszalińskiego szpitala wojewódzkiego, pozostali mieszkańcy bloku zostali ewakuowani.
Pełniący funkcję rzecznika prasowego magistratu Andrzej Fulbiszewski poinformował PAP w środę, że trzy osoby poszkodowane, z zadrapaniami nóg i podejrzeniem podtrucia gazami spalinowymi, jeszcze we wtorek późnym wieczorem opuściły SOR.
Fulbiszewski przekazał, że do mieszkań po akcji ratowniczo-gaśniczej mogli wrócić mieszkańcy lokali z klatki schodowej, sąsiadującej z tą, w której był pożar. Gdy stało się to możliwe, pięć z siedmiu osób, które we wtorek skorzystały z zapewnionego przez miasto lokum w bursie szkolnej, wróciło do domów. Natomiast nadal 24 osoby nie mogą tego zrobić. Kluczowa w tej sprawie będzie opinia nadzoru budowlanego.
Obecnie w bursie szkolnej przebywają dwie osoby. Pozostałe 22 znalazły schronienie u rodzin i bliskich.
Jak poinformował Fulbiszewski, do miasta należy jedynie jedno mieszkanie w budynku przy ul. Piłsudskiego znajdujące się na drugim piętrze, nad lokalem, który uległ spaleniu. Jest wynajmowane dwóm osobom. Przed południem, po przeprowadzonych oględzinach, Zarząd Budynków Mieszkalnych ma podjąć decyzję o ewentualnym remoncie lokum lub znalezieniu w zasobach miejskich innego mieszkania dotychczasowym najemcom. Pozostałe mieszkania mają prywatnych właścicieli.
Trwa ustalanie przyczyn pożaru. Z informacji przekazanych przez magistrat wiadomo, że w mieszkaniu, w którym wybuchł pożar, była „ogromna liczba książek”.