Czwartek, 28 listopada 2024 r. 
REKLAMA

W domu z innej bajki. Psy, koty i ona jedna [GALERIA]

Data publikacji: 28 listopada 2024 r. 13:23
Ostatnia aktualizacja: 28 listopada 2024 r. 15:50
W domu z innej bajki. Psy, koty i ona jedna
Zwierzęta utrzymywane w warunkach skrajnego niechlujstwa, które zagrażało ich zdrowiu i życiu. Mowa o psach i kotach, które przez inspektorów Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz funkcjonariuszy szczecińskiej policji zostały odebrane interwencyjnie z tzw. pseudohodowli w Wielgowie. Fot. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami  

Nie zamknęła ich w piwnicy, bez dostępu do dziennego światła. Jednak utrzymywała w warunkach skrajnego niechlujstwa, pośród od dawna niesprzątanych odchodów. Mowa o psach oraz kotach odebranych interwencyjnie – mieszkance Wielgowa – przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w asyście szczecińskiej policji.

Sygnały o tym, że coś niepokojącego dzieje się na terenie jednej z posesji Wielgowa, docierały najpierw do straży miejskiej. Pierwszy – z kwietnia br. – mówił wyłącznie o hałasie: uciążliwym ujadaniu psów. Strażnicy pojechali na miejsce, ale na terenie okalającym piętrowy jednorodzinny dom nie było żadnych zwierząt. Zamknięty budynek sprawiał wrażenie, jakby w nim nie było żywej duszy.

Gdy w to samo miejsce pojechali kilka miesięcy później, w sierpniu, w dużym ogrodowym kojcu biegały trzy psy. Wyglądały dobrze, miały dostęp do wody i jedzenia – co strażnicy opisali w raporcie, załączając dokumentację fotograficzną. Nie weszli do domu, bo właścicielka rozmawiała z nimi wyłącznie w przedsionku. Sygnału o prowadzonej przez nią pseudohodowli więc nie potwierdzili.

To, co faktycznie się dzieje w domu samotnie mieszkającej szczecinianki, odkryli dopiero inspektorzy TOZ wraz z policjantami, którzy do niego weszli w poniedziałek (25 listopada).

– Weszliśmy około godz. 7. Uczestniczyłam już w wielu interwencjach, więc mogę powiedzieć, że odór był wyjątkowo uciążliwy, nie do zniesienia. I tak ostry, że dosłownie popłynęły mi łzy – wspomina Marlena Sobczak, inspektorka szczecińskiego TOZ, która uczestniczyła w interwencji. – Było potwornie brudno, a wszędzie ślady kału zmieszanego z moczem, od których lepiła się podłoga. Psy i koty miały tą mieszanką zlepioną sierść, całe łapy. I tak skakały po kobiecie. Naprawdę nie wiem, jak ona w tych warunkach skrajnego niechlujstwa żyła i funkcjonowała: spała, jadła itp.

Psy – czyli 8 cocker-spanieli angielskich oraz 2 setery irlandzkie. Koty – dwa dorosłe (kot brytyjski krótkowłosy i ragdoll) oraz trójka kociąt (ragdolle). Kobieta nie przetrzymywała ich w piwnicy, ani nie więziła zamkniętych w kennelowych klatkach. Żyła razem z nimi na parterze budynku, którego góra nie była użytkowana.

– Kobieta przyznała, że utrzymywała się z rozmnażania i sprzedaży psów. O kotach mówiła, że sprzedawała je tylko po „kosztach książeczki”, specjalnie na nich nie zarabiając. Twierdziła, że trzymała je wyłącznie dla własnej przyjemności – relacjonuje insp. Marlena Sobczak. – Zarówno psy, jak i koty z tej pseudohodowli ponoć były rasowe, choć ich papierów oraz książeczek zdrowia nam nie przedstawiła. Twierdziła też, że wszystkie psy ma zarejestrowane w związku kynologicznym.

Między innymi ten aspekt sprawy będzie wyjaśniała policja w dalszym toku dochodzenia. Kobieta z miejsca zamieszkania została przewieziona do Komendy Miejskiej Policji i tam przesłuchana. Jednak po przedstawieniu zarzutów, została zwolniona.

– Postawiono jej zarzut znęcania się nad zwierzętami, w myśl zapisów ustawy o ochronie zwierząt – potwierdza nadkom. Anna Gembala, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Na skutek „utrzymywania zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania – w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa” – psy oraz koty zostały odebrane interwencyjnie. Bo funkcjonariusze policji oraz inspektorzy TOZ uznali, że „wystąpił przypadek niecierpiący zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu”. Trafiły więc pod opiekę szczecińskiego Towarzystwa oraz do jego siedziby przy ul. Ojca Beyzyma.

– Sytuacja jest podbramkowa. Ale odbiór zwierząt to było ich być albo nie być. Musieliśmy im pomóc. Nie mogliśmy zostawić ich w tak skandalicznych warunkach, we własnych odchodach i smrodzie nie do opisania. Dlatego teraz pilnie szukamy dla nich domów tymczasowych, bo w naszej siedzibie nie ma warunków do utrzymywania tylu psów. Zainteresowanych prosimy o kontakt – drogą SMSową – pod numer 607 701 117 – apeluje insp. Marlena Sobczak. – Już wczoraj mieliśmy chętnych do przygarnięcia seterów angielskich. Niestety, psy na czas postępowania muszą przebywać w Szczecinie lub okolicy, więc nie mogliśmy ich wydać ani do Warszawy, ani do Krakowa. Na szczęście, dla dwóch ze spanieli już mamy domy tymczasowe. Dla pozostałych… Bardzo prosimy o pomoc.

Odebrane interwencyjnie psy są w stanie ogólnym niezłym. Spaniele mają zapalenie uszu, a jeden z nich grzybicę. Setery i koty podobnie, czyli także zęby w kiepskim stanie (niektóre będą wymagały sanacji) oraz przerośnięte pazury. Poza tym wszystkie cierpią z powodu zaniedbania sierści: skołtunionej, zlepionej odchodami.

Koszt dalszej diagnostyki i ewentualnego leczenia odebranych z Wielgowa zwierząt bierze na siebie szczeciński TOZ. Pytanie kto pomoże samotnej starszej kobiecie, która najwyraźniej także potrzebuje pomocy. O jej sytuacji właśnie został powiadomiony Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Szczecinie. ©℗

Arleta NALEWAJKO

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA