To trudna praca. Często z dziećmi, które przeżyły traumę, mają problemy emocjonalne, poważnie chorują. Praca i trud wychowawczy przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, przy niskim wynagrodzeniu. Rodzin zastępczych, bo o nich mowa, nie tylko nie przybywa, ale ich liczba spada – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.
W 2015 roku w tzw. pieczy zastępczej przebywało 76,5 tys. dzieci – 19,5 tys. w domach dziecka, a ok. 57 tys. w rodzinach zastępczych (prawie połowa to rodziny spokrewnione). NIK twierdzi, że rodzinne formy opieki rozwijają się zbyt wolno w stosunku do potrzeb, a system pomocy już funkcjonującym rodzinom zastępczym jest niewydolny.
Ogółem w 24 kontrolowanych powiatach planowano stworzyć 174 rodziny zastępcze – powstało zaledwie 57. Dla przykładu: w powiecie białogardzkim liczba chętnych wynosiła w latach 2013-2015 odpowiednio 11, 7 i 13. Według NIK, kandydatów na rodziców zastępczych nie przybywa m.in. ze względu na niewielkie wynagrodzenie.
– Otrzymywane pieniądze wystarczają jedynie na podstawowe potrzeby, wyżywienie, opłatę mediów, częściowo odzież, potrzeby w szkole, ewentualnie leczenie. Problemy dotyczą np. opłacenia wycieczki szkolnej, zaopatrzenia w sprzęt związany z rozwijaniem zainteresowań, komputer – podkreślają w anonimowej ankiecie rodzice zastępczy z powiatu gryfickiego.
Cały artykuł w "Kurierze Szczecińskim", e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 12 kwietnia 2017 r.
(żan)
Na zdjęciu: Jedna z prac nadesłanych na konkurs dotyczący rodzin zastępczych