Turysta przejechał rowerem przez „zonę” przy gazoporcie. „Nevím, jsem Čech”

Czeski turysta nie miał żadnego problemu, żeby przejechać przez strzeżoną przez mundurowych strefę bezpieczeństwa obok terminalu LNG przez nikogo nieniepokojony. Fot. Fort Gerharda  

Czeski turysta dotarł rowerem do Fortu Gerharda, przejechał przez całą tzw. strefę bezpieczeństwa obok gazoportu – przez nikogo nieniepokojony.

Do fortu i latarni morskiej od miesiąca można dotrzeć jedynie drogą wodną, w ramach zorganizowanego rejsu, ale przejazd lądem jest niemożliwy. A przynajmniej nie legalnie, bo wokół pobliskiego gazoportu wyznaczono strefę bezpieczeństwa i wszyscy turyści, którzy przyjeżdżają tutaj, czy to autami, czy rowerami – są odsyłani przez mundurowych.

Jozin z Ołomuńca przejechał jednak przez tę strefę, a na pytanie „jak?” odpowiedział „Nevím, jsem Čech”. Jak mówi Piotr Piwowarczyk, dyrektor Muzeum Obrony Wybrzeża, najprawdopodobniej wszyscy muzealnicy uznaliby, że to turysta, który przypłynął statkiem, ale coś się nie zgadzało…

– Po pierwsze, nie brałby ze sobą na statek roweru, a po drugie, w tym czasie akurat rejsów żadnych nie było – tłumaczy gospodarz fortu. – Okazało się, że dotarł do nas jak za starych dobrych czasów, na rowerze. I nikt go nie zaczepił.

Czeski turysta zwiedził fort, a później wrócił najprawdopodobniej tą samą drogą, którą tutaj dotarł. Ale okazuje się, że nie jest pierwszym, który – oczywiście przypadkowo – przejechał przez strefę, którą wyznacza miejscami jedynie taśma lub barierki. Wcześniej udało się to już seniorom z Niemiec, również na rowerach. ©℗

BaT