Przed kołobrzeskim sądem rozpoczął się głośno zapowiadany proces 40-letniego Andrzeja L. oskarżonego o oszustwa, jakich dopuszczać miał się podczas prowadzonych przez siebie gier w trzy kubki. Kluczowa dla jego skazania miała być opinia Krzysztofa Markiewicza, biegłego w zakresie iluzji.
Pochodzący ze Śląska Andrzej L. w maju i czerwcu ubiegłego roku prowadził na terenie Kołobrzegu grę w trzy kubki na pieniądze. Za wykroczenie, jakim jest nielegalna organizacja gier losowych, grozi kara grzywny. Osoby, które przegrały z mężczyzną znaczne sumy pieniędzy zgłosiły to organom ścigania twierdząc, że zostały oszukane.
Podejrzany o przestępstwo oszustwa organizator gry przedstawił śledczym nakręcony telefonem komórkowym filmik, na którym widać, jak jedna z poszkodowanych kobiet dobrowolnie przekazuje mu pieniądze. Prokuratura film zabezpieczyła i pokazała go ekspertowi. Ten uznał, że Andrzej L. faktycznie dopuszczał się oszustwa doprowadzając swoją zręcznością do tego, że pod żadnym kubkiem nie było w kluczowym momencie gwarantującej zwycięstwo kulki. Nikt z przystępujących do gry nie miał zatem możliwości wygrać z rozdającym. Ekspert odtworzył nawet na potrzeby śledztwa sposób oszukiwania. Na tej podstawie kołobrzeska prokuratura skierowała przeciwko Andrzejowi L. akt oskarżenia. Mężczyźnie z uwagi na to, że był już karany, groziło nawet 12 lat więzienia.
Na sali rozpraw biegły zmienił jednak zdanie. Oskarżony udowodnił, że wygrywa bez oszukiwania.
Podczas krótkiego procesu Andrzej L. zademonstrował sądowi w obecności eksperta sposób prowadzenia przez siebie gry. Biegły przyglądający się z bliska przesuwanym pudełeczkom nie był w stanie wskazać, pod którym z nich ostatecznie znajduje się kulka, mimo że pozostali uczestnicy procesu przez cały czas mogli śledzić jej położenie. To jednoznacznie udowodniło, że organizator gier wygrywa bez oszustwa. W tej sytuacji sąd uwolnił oskarżonego od zarzucanych mu czynów. Wyrok jest nieprawomocny.©℗
(pw)
Fot. Robert STACHNIK