Niegdyś w wielkanocny poniedziałek woda lała się strumieniami, bo śmigus-dyngus obchodzony był obficie. Czasem aż nadto, bo oprócz sympatycznego delikatnego spryskania z balkonów na osiedlach wylewano całe wiadra wody, nie zważając na wiek i płeć przechodniów. Po ulicach grasowały hordy nastolatków uzbrojonych w wielkie butle – do chuligańskich wybryków wzywano nawet policję.
Dziś jest spokojnie i grzecznie, a zabawę kontynuują jedynie najmłodsi zaopatrzeni w plastikowe pistolety, a nie wiadra.
– Nie odnotowaliśmy żadnego przypadku chuligaństwa – informuje nadkomisarz Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji.
(kel)
Fot. Grzegorz Siwa