Nie tylko „niebieskie ptaki” – zwolennicy picia piwa pod obskurnymi budkami, potrafią, gdy na dworze skwar, zrzucić „górę”. Niezależnie od statusu społecznego i wieku mężczyźni ochoczo prezentują swe ciało, nie tylko wygrzewając się na ławeczkach, ale chociażby w tramwaju. Zdarza się, że do tego wszystkiego dołączają owiane już legendą sandały i skarpety…
– Wielokrotnie byłam świadkiem, jak restauratorzy w różnych miastach tłumaczyli gościom, że niestety, ale nie dostaną tutaj stolika. I słusznie. Nie należy bowiem do lokalu przychodzić na wpół rozebranym, w samych spodenkach czy stroju kąpielowym. Takie odzienie sprawdza się tylko w przybasenowym czy przyplażowym barze – mówi Katarzyna Hubińska, projektantka mody, stylistka, wykładowca Laboratorium Fashion Design w Centrum Przemysłów Kreatywnych przy Akademii Sztuki. – Skoro panie nie chodzą po mieście topless, panowie także nie mogą spacerować bez koszulek. Zresztą np. we Francji jest obowiązkowy zakaz takich praktyk. Mamy w tej chwili tyle przewiewnych tkanin, naprawdę jest w czym wybierać, kupując T-shirt lub koszulę.
Jak twierdzi nasza rozmówczyni, latem nie zawsze wiemy, jak dobrze się ubrać.
Oficjalnie „walkę” z nie do końca ubranymi rozpoczęto w Sopocie. Pojawiły się tam plakaty „Nieubranych klientów nie obsługujemy” i „Stop golasom na ulicach”. Komunikat znaleźć można na stronie tamtejszego magistratu.
– Nie będziemy przeprowadzać żadnych akcji podobnych jak w Sopocie – mówił niedawno portalowi iswinoujscie.pl Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. – Widać tam problem golasów w mieście jest bardzo dotkliwy, skoro zajęły się tym władze miasta.
(kol)
Fot. Artur BAKAJ (arch.)
Cały artykuł w Kurierze Szczecińskim i w e-wydaniu z 28 lipca 2016 roku