O nieumyślne spowodowanie śmierci swego kolegi oskarżony jest 36-letni stargardzianin Daniel K. Na rozprawie w stargardzkim Sądzie Rejonowym o okolicznościach przestępstwa opowiadał oskarżony, bo matka ofiary nie była w stanie zeznawać.
Na początku kwietnia ub.r. do jednego z mieszkań na os. Zachód przyszedł 35-letni wówczas Daniel K., aby na prośbę swego kolegi wytapetować mu kuchnię i mały pokój. W tym dniu właściciel lokalu Rafał R. był pijany, w trakcie pracy poczęstował też oskarżonego piwem w literatce i dwoma kieliszkami wódki. Gdy Daniel K. zbierał się już do wyjścia, jego konkubina przyniosła mu półtorarocznego syna, aby się nim zaopiekował, bo ona miała pójść do sklepu.
– Moje działanie nie było celowe – opowiadał przed sądem oskarżony. – Wychodziłem już, miałem dziecko na ręku, a w drugiej – wiaderko z narzędziami. Nagle Rafał wyszedł z pokoju, w którym tapetowałem i uderzył dwa razy pięścią w drzwi. Spytałem go: „co robisz?”, ale on nic nie odpowiedział i bez żadnego powodu uderzył mnie pięścią w twarz. Rzuciłem więc wiadro i pchnąłem Rafała. On wpadł do pokoju i nagle zaczął mi grozić pistoletem, chyba gazowym. Potem dostałem od niego drugi raz pięścią w twarz. Wtedy to ja zadałem mu cios pięścią albo otwartą dłonią, nie pamiętam i pchnąłem go tak, że wpadł do przedpokoju i siadł na stojącej tam szafce. Nie wiem, czy uderzył się o ścianę, czy o krawędź szafki. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 13 lutego 2018 r.
(gra)
Fot. Robert Stachnik