„Tu nie grabimy! Dajemy schronienie zwierzętom, chronimy i użyźniamy glebę!" - to wiele mówiące hasło znalazło się na tabliczkach umieszczonych w wielu punktach Wrocławia. Przede wszystkim z myślą o ochronie sympatycznych i ludziom przyjaznych jeży. Czy Szczecin, śladem innych polskich miast, przestanie grabić opadłe liście, aby umożliwić przetrwanie zimy tym pożytecznym ssakom?
W standardach pielęgnacji miejskiej zieleni trwa niewzruszenie zapis o jesiennym grabieniu liści. Magistrat wraz z Zakładem Usług Komunalnych wydają krocie, zlecając wykonywanie tych prac firmom zewnętrznym. Na przekór zasadom ekologii, która przekonuje do konieczności ochrony miejskiej bioróżnorodności.
- Wyznaczenie i oznakowanie stref bez grabienia liści jest bardzo potrzebne. Niestety, choć Szczecin zielonym miastem jest, to… nie dba o jeże. Chociaż to nasi sprzymierzeńcy w tępieniu szkodników: zjadają owady i ich larwy, a m.in. także ślimaki, nie niszcząc przy tym roślin - przyznaje Renata Pihan z Jeżarni - szczecińskiego pogotowia dla jeży. - Lata proszę, aby jeżom stworzyć warunki umożliwiające bezpieczną hibernację w miejskich parkach i zieleńcach. Bez skutku. Serce boli, gdy widzę jak na Cmentarzu Centralnym właśnie grabią liście, pakują w wory i wywożą. W ub. roku z takiego wora na os. Zawadzkiego uratowaliśmy jeżową mamę z siódemką młodych. Wczoraj cztery maluchy na starym Pogodnie. Jeże są mistrzami świata w budownictwie i architekturze, więc z liści wyczarowują piękne gniazda. Właśnie poszukują dogodnych miejsc do ich budowy i przezimowania. Bez nich zamarzną. Dajmy im szansę… Także w Szczecinie.
Wrocław w tym roku zmienił standardy pielęgnacji miejskiej zieleni. Zgodnie z nimi opadłe z drzew liście będą uprzątane wyłącznie z pasów drogowych, czyli jezdni i chodników, parkowych alejek oraz z tzw. użytkowych, reprezentacyjnych miejskich trawników. Równolegle zostały wyznaczone strefy bez grabienia, gdzie liście będą mogły przeleżeć do wiosny. Zatrzymując wilgoć w glebie, a następnie wytwarzając niezbędną dla życia roślin próchnicę. Niejako „przy okazji", dając schronienie małym miejskim zwierzętom. Także pożytecznym jeżom.
O podążenie drogą Wrocławia, apelują miejscy aktywiści w Gdański, Krakowie, Poznaniu i Warszawie. Także w Szczecinie - jak przed rokiem Szczeciński Ruch Miejski oraz Społeczna Straż Ochrony Zieleni Szczecina - tak teraz z wnioskiem „o wyznaczenie i oznakowanie na terminie miasta stref bez grabienia liści" do prezydenta wystąpił Igor Podeszwik z Inicjatywy „Nowy Szczecin". Motywem czego - jak przyznaje aktywista - była potrzeba ochrony jeży.
We wniosku przypomniał m.in., że przepisy dają jeżom w Polsce ochronę przed zabijaniem, okaleczaniem, niszczeniem, usuwaniem lub uszkadzaniem ich siedlisk, ostoi, zimowisk lub innych schronień. Przywołał także na lokalny Program opieki nad zwierzętami oraz zapobiegania ich bezdomności w Szczecinie, w którym został powielony ustawowy zapis: „Człowiek winien jest zwierzętom, jako istotom zdolnym do odczuwania cierpienia, poszanowanie ich praw, opiekę i ochronę”.
- Każda forma pomocy jeżom jest super. Popieram inicjatywę Wrocławia oraz pana Podeszwika. Gdy Poznań i Warszawa budują specjalne zimowe budki dla jeży, to mały gest w stronę ekologii także w Szczecinie się przyda - komentuje Renata Pihan ze szczecińskiego pogotowia dla jeży.
Magistrat jeszcze nie odpowiedział na inicjatywę Igora Podeszwika. Natomiast na miejskich skwerach widać, że w Szczecinie trwa sezon tzw. porządkowania terenów zielonych, także z liści. Co gorsze, przy pomocy dmuchaw, które nie tylko przyczyniają się do erozji gleby, ale też potęgują miejski hałas i zanieczyszczają powietrze. ©℗
A. NALEWAJKO
Fot. Mirosław WINCONEK