Wyglądał, jakby był chory albo rany. A był… tylko zaspany. Dlatego nie będzie miał rodziny nad Jeziorem Szmaragdowym, a w leśnych ostępach pod Parsowem.
Borsuki to zwierzęta nocne. Do tego od lutego trwa ich okres godowy. Dlatego rankiem borsuki nie muszą być w formie. O czym przekonali się strażnicy miejscy z prawobrzeża, znajdując pasiastego futrzaka przy jednej z ulic w rejonie Szmaragdowego.
- Był wyraźnie osłabiony. Przewracał się z boku na bok. Sprawiał wrażenie chorego albo rannego. Na pomoc wezwali więc miejskiego łowczego - relacjonuje Joanna Wojtach, rzeczniczka straży miejskiej.
Łowczy przyjechał i „podejrzanego" zwierzaka dokładnie obejrzał.
- Stwierdził u niego tylko kilka niegroźnych zadrapań, a apatyczny stan borsuka wytłumaczył jego naturą - opowiada J. Wojtach. - Dla podreperowania kondycji zabrał go jednak do „Ostoi".
Nie do „Dzikiej Ostoi" od lat funkcjonującej w szczecińskim Wielgowie (prawobrzeże), jaka za sprawą Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego będzie jeszcze w tym roku budować nowoczesny ośrodek rehabilitacyjny dla dzikich zwierząt. Tylko przewiózł borsuka pod opiekę firmie NISUS z Parsowa w powiecie pyrzyckim. Tej, jaka jeszcze w ub. roku prowadziła na rzecz „naszych braci mniejszych" całodobowe pogotowie interwencyjne ds. zwierząt chronionych.
- Z ostatniej chwili mam wiadomość, że borsuk już tam został wypuszczony, zwrócony naturze - dodaje rzeczniczka szczecińskiej straży miejskiej.
Nad Jezioro Szmaragdowe jednak nie wróci. Szkoda. ©℗
(an)
Fot. Straż Miejska
Na powracającego z nocnej wycieczki borsuka (na)trafili strażnicy miejscy.