Reforma ministra Jarosława Gowina jest wielką szansą dla szkolnictwa wyższego w Polsce - przekonywali działacze jego partii, Porozumienia, podczas spotkania zorganizowanego na Wydziale Zarządzania i Ekonomiki Usług Uniwersytetu Szczecińskiego.
- To reforma inna niż wszystkie, bo była budowana od zera, z uwzględnieniem wszelkich głosów, rektorów, dziekanów, stowarzyszeń - argumentował Marek Zakrzewski. - Edukacja i szkolnictwo wyższe to pierwsza cegła do tego, aby budować bogatą i dumną Polskę.
Ewa Chmielewska mówiła, że propozycja Gowina to pierwsza od 12 lat całościowa reforma uczelni - a była potrzebna także za sprawą błędów poprzedników na stanowisku ministra szkolnictwa wyższego.
- Muszę się cofnąć do lat 2011 i 2014 - mówiła. - Minister Barbara Kudrycka z PO przeprowadziła dwie głębokie reformy, które dotyczyły głównie dostosowania szkolnictwa wyższego do systemu bolońskiego oraz, z drugiej strony, wypracowania obiektywnych kryteriów oceny działalności naukowej i dydaktycznej. Niestety, efekty były niewystarczające, żeby nie powiedzieć: kiepskie. Tym projektem zajmowała się wówczas międzynarodowa firma doradcza, która w ogóle nie konsultowała go ze środowiskiem akademickim. Dopiero następna minister, Lena Kolarska-Bobińska, zaprzestała tego autorytarnego stylu zarządzania. Ale zmiany legislacyjne były gotowe i musiała wprowadzić je w życie. Prawo, które wprowadzono, rozmijało się z polską rzeczywistością. Obecna ustawa jest w wielu miejscach nieczytelna i niejasna. Minister Gowin, gdy tu był, mówił, że jakość kształcenia spada z roku na rok, a liczbę studentów mamy przeogromną.
Zdaniem Chmielewskiej zakres konsultacji przeprowadzonych w ramach prac nad reformą Gowina sprawia, że jest ona czymś wyjątkowym w Europie. Dodawała, że Konstytucja dla Nauki zmniejszy w znaczący sposób liczbę przepisów, przypomniała, że jej element dezubekizacyjny polega na tym, że byli pracownicy służby bezpieczeństwa oraz jej agenci nie będą mogli otrzymywać tytułu profesora, nie będą mogły być rektorami, dziekanami etc. Nie będzie już dotacji na konkretne działania - zastąpi je subwencja pozwalająca uczelni na płynne przesuwanie środków. Inna nowość: wprowadzenie rady uczelni, takiej jak na wielu uniwersytetach w krajach zachodnich. Zmieni się także kształcenie doktorantów, powstaną szkoły doktorskie zapewniające stosowne stypendia oraz urlopy rodzicielskie.
- Do tej pory mieliśmy studenta trzeciego stopnia studiów, umownie nazywanego doktorantem, teraz będziemy mieli kandydata nauk - powiedział Carlo Paolicelli. - Obecność doktoranta na uczelni nie może być bezprzedmiotowa.
- Regionalne ośrodki badawcze, uniwersytety będą miały szansę na zrównoważony rozwój, każda uczelnia dostanie możliwość wybicia się i edukowania studentów na wysokim poziomie - stwierdził Marek Zakrzewski.
Reformę lidera partii Porozumienie zaakceptował rząd. Teraz ma zająć się nią Sejm. Resort nauki chce, aby nowe przepisy obowiązywały od 1 października 2018 roku. ©℗
Alan. Sasinowski
Na zdjęciu: Minister Jarosław Gowin o swoich pomysłach opowiadał m.in. na inauguracji roku na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznych.
Fot. Dariusz Gorajski