Szczeciński tramwaj wodny ma się dobrze [GALERIA]

 

Basen, znaczy dużo wody. Szczeciński Basen Górniczy z pętlą tramwajowo-autobusową po kapitalnej przebudowie spełnia te kryteria idealnie, włącznie z nowymi jezdniami i chodnikami, nawet tymi pod kolorowymi wiatami. Nie tylko zresztą on, ale również odcinki nowego tramwajowego szlaku z Międzyodrza do centrum miasta.

Pisaliśmy o tym jeszcze przed oddaniem do użytku torowisk w połowie sierpnia 2015 roku. Pisaliśmy ponownie kilka miesięcy temu, w lutym. Mamy połowę czerwca i kolejne ulewne deszcze, jak właśnie w piątek od rana po raz kolejny bezlitośnie obnażają fuszerkę. Szczeciński tramwaj wodny ma się dobrze.

Deszcz w naszym klimacie w realiach szczecińskich najnowszych inwestycji komunikacyjnych okazuje się bezlitosny dla inwestora, autorów dokumentacji projektowej, nadzoru inwestorskiego i generalnego wykonawcy dzieła. Dzieło to - przypomnijmy - kosztowało prawie 80 mln zł, nie licząc kilkumiesięcznego poślizgu. Odebrane od Energopolu Szczecin SA, generalnego wykonawcy inwestycji, a oddane do użytku w świetle kamer i fleszy aparatów, idealnie – niestety – wpisało się i wciąż się wpisuje w lansowaną z żelazną konsekwencją markę Szczecina jako miasta pływających ogrodów.

Obraz jak po powodzi. Szyny tramwajowe torów do objazdu i postoju składów na pętli Basen Górniczy zalane do tego stopnia, że ich fragmentów nawet nie sposób dostrzec. Kałuże przy rozjazdach i zwrotnicach, zastoiny w wielu miejscach wzdłuż szyn i w międzytorzach z nakładką z asfaltu. Tafle wody, w których odbijają się konstrukcje wiat na jezdniach przy dojazdach do przystanków i wyjazdach z peronów dla autobusów. Kałuże w świeżutko ułożonych z płytek chodnikach. To na pętli Basen Górniczy.

Okazuje się, że nawet na placu manewrowym dla autobusów na Basenie Górniczym, urządzonym pośrodku pętli, deszczówka z dróg dojazdowych nie jest w stanie spłynąć do pobliskich studzienek. I tam tworzą się w nawierzchni bajora i zastoiny. Mimo spadku terenu, bo wyspa jest nieco wyniesiona ponad poziom miejsc, gdzie znajdują się wpusty kanalizacji przeznaczone właśnie do odbioru nadmiaru wody. Studzienek kilka jest, i owszem. Naprawdę solidne. Tylko co z tego, skoro nie odbierają wody opadowej.

Jadąc w kierunku centrum na całej szerokości przejścia dla pieszych, które wiedzie do nowiutkiego przystanku przy skrzyżowaniu ul. Gdańskiej z ul. Kępa Parnicka (o nazwie Port Centralny na żądanie) kolejne jedno wielkie rozlewisko, a wręcz torowe bagienko. Tak wzdłuż skrajnego lewego pasa jezdni, jak i od strony peronu, przy którym zatrzymują się tramwaje. Tylko do piątkowego przedpołudnia pracownicy zaplecza utrzymania infrastruktury spółki Tramwaje Szczecińskie wozem asenizacyjnym zdążyli wypompować tylko z tego jednego rozlewiska i spuścić w kanał zawartość dziewięciu cystern.

Mało pocieszający widok. I każący zadać pytania. Dlaczego nikt nie dopilnował, by robota wykonana została solidnie, by za grube miliony złotych kto inny nie odstawiał kolejnej fuszerki? Kto, kiedy i na czyj koszt teraz usunie te ewidentne błędy, wadliwe rozwiązania i projektowo-budowlane niedoróbki? Te pytania, zadane publicznie, pozostają aktualne. I oczekujemy na nie odpowiedzi od służb komunalnych. ©℗

Tekst i zdjęcia: Mirosław WINCONEK

Na zdjęciach: opłakany widok Basenu Górniczego po przebudowie i wymienionego torowiska w ul. Gdańskiej w piątkowy deszczowy poranek.