W Polsce - dla futer - każdego roku jest zabijanych 10 milionów zwierząt. Pod tym względem jesteśmy drugim krajem w Europie. To nie jest powód do dumy - przekonują aktywiści Vivy!, których śledztwa jednoznacznie wykazują, że fermy futrzarskie to „piekło dla zwierząt, nad którym nikt nie ma realnej kontroli". Dlatego w piątek, w wielu polskich miastach, odbędą się antyfutrzarskie akcje uliczne Vivy! Także na pl. Adamowicza w Szczecinie zaplanowano Dzień bez Futra.
Przemysł futrzarski to przede wszystkim cierpienie zwierząt. „Norki, lisy, króliki, szynszyle. Od urodzenia aż do śmierci zamknięte w ciasnej klatce. Pozbawione matki, rodzeństwa, odizolowane od naturalnych zachowań. Godzinami kręcą się w kółko, bo tylko na tyle ruchu pozwala im niewielka przestrzeń albo tulą się w kącie klatki - apatyczne, zrezygnowane, chore. Niektóre gryzą pręty, próbując wydostać się na wolność. Nie budzi wątpliwości, iż takie warunki nie spełniają elementarnych potrzeb zwierząt. Życia bez cierpienia, do którego wszyscy mamy prawo. Wybawieniem od bólu mogłaby być śmierć - ale i ona jest okrutna: gazowanie, włożenie elektrody w odbyt czy skręcenie karku. Potem obdarte ze skóry martwe ciało ląduje na stosie liczącym tysiące ofiar. Futro zaś - resztki żywego niegdyś zwierzęcia - na wieszakach luksusowych sklepów. Tyle bezsensownego, niepotrzebnego cierpienia..." - zwracają uwagę obrońcy praw zwierząt.
Jednak skutki działania przemysłu futrzarskiego odczuwają także ludzie, a cierpi całe środowisko.
- Hodowla zwierząt futerkowych jest szkodliwa dla środowiska: odchody zwierząt zatruwają glebę i wodę. Poza tym uciekające z ferm norki wypierają nasze rodzime gatunki zwierząt - dopowiada Martyna Kozłowska z Fundacji Viva!
Przedstawiciele nie tylko tej organizacji, ale także lokalnej Basta! Inicjatywy na Rzecz Zwierząt, Stowarzyszenia Otwarte Klatki oraz wielu innych zjednoczonych we wspólnej walce o prawa „naszych braci mniejszych", od lat czynnie walczą o wprowadzeniem zakazu hodowli zwierząt futerkowych w naszym kraju. Wzorem wielu europejskich krajów, a popierani przez mieszkańców miejscowości, w których funkcjonują fermy cierpienia. Także przez noblistkę - Olgę Tokarczuk, która napisała: „Co to za świat? Czyjeś ciało przerobione na buty, na pulpety, na parówki, na dywan przed łóżkiem, wywar z czyichś kości do picia... Buty, kanapy, torba na ramię z czyjegoś brzucha, grzanie się cudzym futrem, zjadanie czyjegoś ciała, krojenie go na kawałki i smażenie w oleju... Czy to możliwe, że naprawdę dzieje się ta makabra, to wielkie zabijanie, okrutne, beznamiętne, mechaniczne, bez żadnych wyrzutów sumienia, bez najmniejszej refleksji".
- Niestety okrutnego biznesu broni wpływowe lobby, które blokuje prace nad obywatelskimi inicjatywami - mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva! - W poprzedniej kadencji nadzieje na zakaz były spore. Teraz podchodzimy ostrożnie do zapewnień polityków.
Przeciw futrzarskiemu lobby, a w obronie zwierząt zabijanych na futra, właśnie w piątek (22 bm.) wyjdą na ulice polskich miast wolontariusze Vivy. W Szczecinie będzie można się do nich przyłączyć w trakcie happeningu, jaki się odbędzie na pl. Adamowicza. Początek - godz. 17.
(an)
Fot. Fundacja Viva!