Kołobrzeski szpital boryka się z brakami kadrowymi. Poszukiwani są zarówno interniści, jak i ginekolodzy, psychiatrzy oraz laryngolodzy. Dyrektor lecznicy Tomasz Szymański przyznaje, że martwi go także brak lekarzy rezydentów.
Niemal na każdym oddziale w kołobrzeskim szpitalu są wolne miejsca dla młodych medyków. W sumie szpital może ich przyjąć 40. Z oferty do tej pory skorzystało tylko 20 lekarzy rezydentów.
Problem w Kołobrzegu jest nieco trudniejszy do rozwiązania niż w innych miastach. Chodzi o koszt wynajęcia kwatery w kurorcie, który do najtańszych nie należy. To powoduje, że wkraczający na drogę zawodową lekarze wolą zbierać swoje pierwsze doświadczenia w większych aglomeracjach, gdzie życie jest znacznie tańsze.
Na pomysł rozwiązania problemu wpadli urzędnicy z Urzędu Marszałkowskiego. Chodzi o stworzenie systemu motywacyjnego, który przyciągnąłby młodych medyków do kurortu. Członek Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego Anna Mieczkowska zdradza, że idea polega na wprowadzeniu stypendiów dla rezydentów.
Jeśli pozytywna decyzja w tej sprawie zapadnie, rezydenci zaczną otrzymywać dodatkowe pieniądze od 2019 roku.
Jak sobie teraz radzi kołobrzeski szpital z brakami kadrowymi? Przede wszystkim zachęcając do kontynuowania pracy tych medyków, którzy są już w wieku emerytalnym. Obecnie w placówce zatrudnienie znajduje 148 lekarzy różnych specjalności i 266 pielęgniarek. ©℗
(pw)
Fot. Artur Bakaj
Na zdjęciu: Szpital w Kołobrzegu zabiega o lekarzy rezydentów.