W styczniu strażak Łukasz Gryciak uratował z pożaru dwoje małych dzieci i ich babcię, narażając własne życie. W środę marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz podziękował mu i wręczył ustanowioną przez siebie nagrodę.
O tej akcji mówiła cała Polska. 14 stycznia w bloku w Dębnie wybuchł groźny pożar. Uwięził w środku ludzi. W tym półtoraroczną Julkę, która zaczęła się dusić. Gryciak uratował ją, dając jej swoją maskę tlenową.
- Chciałbym podkreślić, że to był wspólny sukces wszystkich strażaków, którzy brali udział w tym zdarzeniu. Jestem przedstawicielem tych wszystkich chłopaków - podkreślał w środę strażak.
A o samej interwencji mówił tak:
- Po dojeździe na miejsce zdarzenia zastaliśmy na tyle rozwinięty pożar, że ogień wychodził przez okno i przez balkon. Otrzymaliśmy informację, że na czwartym piętrze znajdują się rodzeństwo z babcią. Niezwłocznie udaliśmy się na ostatnią kondygnację, aby uratować dzieci. Kiedy zobaczyłem, że dziewczynka przestała oddychać, przekazałem jej maskę. Cieszę się, że udało się ją uratować. Była to akcja, którą na pewno zapamiętam, jedna z najcięższych.
Gdy interwencja dobiegła końca, sam Gryciak potrzebował pomocy. Trafił do szpitala. Ale już wrócił do służby.
- Dzięki temu, że na Pomorzu Zachodnim mamy profesjonalne służby, mamy ludzi z pasją i ludzi z misją, nikt nie zginął - mówił Geblewicz. - Takie wspaniałe odważne czyny nie mogą przejść obojętne w naszej społeczności.
Marszałek zaznaczył, że nagradza strażaka z Dębna w imieniu mieszkańców naszego regionu. Oprócz Gryfa Zachodniopomorskiego przekazał mu nagrodę dla wyjątkowych przedstawicieli Pomorza Zachodniego ustanowioną w ubiegłym roku. Łukasz Gryciak otrzymał czek na 5 tysięcy zł. To maksymalna możliwa kwota nagrody.©℗
(as)