Grozą powiało w sobotni (9 bm.) wieczór w Koszalinie przy ulicy Słowiańskiej. Płomienie ogarnęły budynek socjalny z lokalami zastępczymi. Jeszcze następnego dnia trwało wygaszanie zniszczonych pomieszczeń. Niestety, jest ofiara śmiertelna pożaru.
Ogień powstał około g. 17.30. Zagrożenie zauważyli i alarm podnieśli ochroniarze pobliskiej siedziby Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Jeszcze przed przyjazdem strażaków pospieszyli z pomocą lokatorom. Z pomieszczeń ratownicy wyprowadzili 33 osoby.
- Wyszli w tym, co mieli na sobie - mówi bryg. Andrzej Kapustyński, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej. - Ewakuacja lokatorów przebiegała bardzo szybko, bo ogień rozprzestrzeniał się w tempie błyskawicznym. Do wczesnych godzin rannych trwało dogaszanie. Nadal przeszukujemy teren pogorzeliska. Jest ofiara śmiertelna.
W akcji brało udział 10 zastępców strażackich z Koszalina, Mścic, Sianowa i Świeszyna. Ewakuowani lokatorzy tymczasowo schronili się w podstawionym autobusie. Część osób odwieziono do rodzin lub do schroniska Towarzystwa Pomocy Św. Brata Alberta.
Na miejscu pracowała też grupa dochodzeniowo-śledcza z technikiem kryminalistyki i biegłym z zakresu pożarnictwa. Wszystkie czynności policjanci wykonują pod nadzorem prokuratury.
- W wyniku pożaru zginęła jedna osoba, której tożsamość jest w trakcie ustalania - informuje sierż. szt. Małgorzata Ziemkowska z Komendy Miejskiej Policji.
Potwierdza, że w tym budynku socjalnym zdarzały się interwencje funkcjonariuszy z powodu zakłócenia porządku. Nieoficjalnie mówi się, że nie żyje starsza kobieta.
Nie wiadomo, co było przyczyną zniszczenia budynku, który lokatorom zapewniał dostawy prądu, ciepła i wody. Być może nastąpił wybuch butli z gazem, choć byli lokatorzy wskazują na fatalny stan i nadmierne obciążenie instalacji elektrycznej.
Obecna przy pogorzelisku 68-letnia była mieszkanka budynku, która nie zdradziła personaliów, zaniepokojona jest losem znajomych. Jeszcze cztery lata temu żyła tu w 14-metrowym lokalu, za który płaciła 270 zł. Teraz ma 20-metrowe mieszkanie na tym samym osiedlu Lechitów.
- Nigdy nie było tu żadnych remontów, nikt niczego nie sprzątał, a gdy sypnął mocno śnieg, to nawet wyjść nie mogłam po pieczywo, choć niedaleko jest piekarnia - opowiada. - Złego słowa nie mogę powiedzieć jedynie o ówczesnych sąsiadach, bo bieda zmusza do solidarności. Ludzie się szanowali, pomagali sobie w potrzebie, a wspólne obiady, na które każdy coś przynosił, były tego najlepszym dowodem.
Lokatorami budynku socjalnego zajmie się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. ©℗
Tekst i fot. (m)
Na zdj.: Widok jak z krajobrazu po wojnie. Pogorzelisko po budynku socjalnym przy ulicy Słowiańskiej 7.