W środę rano (31 sierpnia) ponownie – po niemal dwóch tygodniach – biegli, prokurator oraz policja pojawili się na leśnej drodze w Szczecinie Żydowcach, by sprawdzić, jak doszło do śmierci Cezarego W. z broni policyjnej. Przypomnijmy, że pierwsza wizja lokalna się nie udała, nie tylko ze względu na warunki atmosferyczne, ale przede wszystkim awanturę, którą wywołali rówieśnicy zmarłego 22-latka.
12 sierpnia ok. godz. 10 śmiercią zakończył się pościg ulicami prawobrzeża za młodym szczecinianinem - nie zatrzymał się na wezwanie policjantów drogówki jadących oznakowanym radiowozem. Kiedy jeden z mundurowych wybiegł z samochodu, kierowca potrącił go. Funkcjonariusz wyciągnął broń, miał ostrzegać, nim jej użył. Trafił w głowę ściganego. Sprawa budzi wiele kontrowersji, emocji. Także dlatego, że policjant, który sięgnął po broń, już kiedyś strzelał do innego uciekającego kierowcy. Z kolei Cezary W. ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości, powinien wrócić do zakładu karnego z przepustki udzielonej mu ze względu na zły stan zdrowia.
(kol)
Fot. Ryszard Pakieser