Był to trochę dziwny przetarg, chociaż oficjalnie nazywał się „zaproszeniem do składania ofert”. Tyle tylko że do dziś wywołuje mieszane uczucia rewalskich rybaków, którzy wydali w tej sprawie oświadczenie.
Czytamy w nim m.in.: „Zorganizowany przetarg na dzierżawę gruntu pod punkt sprzedaży ryby wędzonej, który w zamyśle miał dać możliwość pokazania i sprzedaży ryby wędzonej przez rybaków, stał się komercyjnym przedsięwzięciem, w którym najistotniejszym elementem jest cena. (…) Pragniemy przypomnieć, że sprzedaż ryb na tym terenie zapoczątkowana została właśnie przez rybaków i dla nich teren ten był przeznaczony jako możliwość promocji ryby oraz dodatkowe źródło dochodów. Tej możliwości zostali pozbawienie. Jest to kolejny krok w celu likwidacji zawodu rybaka w Niechorzu (…) Jednocześnie wskazujemy, iż przez 14 lat pracy w miejscu przy muzeum pani Aleksandra Budner-Wachowiak uzyskała markę, uznanie i stałych klientów w postaci turystów, co zostało zawłaszczone na rzecz obecnego najemcy”.
Chodzi o teren na sprzedaż ryb przed Muzeum Rybołówstwa Morskiego w Niechorzu przy ul. Bursztynowej, a więc w centralnym punkcie miasteczka, gdzie klientów jest wielu. Przez lata ryby smażyli i wędzili tu miejscowi rybacy, ale rok temu poprzedni wójt nieco zmienił zasady, jak mają wyglądać stoiska. Zgodnie z prawem jest to handel sezonowy i kramy miały być rozebrane. Tak się stało i przedsiębiorcy musieli postawić mniejsze budowle i przymocowali do nich „dla picu” drewniane koła, by pokazać, że są to wozy Drzymały, a nie obiekty na stałe zamocowane do ziemi.©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 20 lipca 2018 r.
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI