- To jest ukryta umowa publiczna na dokonanie robót budowlanych. Umowa była tak sporządzona, że jest jedynie korzystna dla spółki Bursztynowy Plac, ale nie dla gminy - stwierdził na sprawie sądowej przedstawiciel Urzędu Zamówień Publicznych. Bo zamiast bezprzetargowej umowy dzierżawy, gmina powinna ogłosić na ten teren przetarg, ale tak się nie stało. Zadłużona gmina Rewal straciła kolejne kilkanaście milionów zł, za sprawą byłego wójta.
W środę szczeciński sąd unieważnił - na wniosek UZP - umowę, jaką podpisał ze spółką Bursztynowy Plac (dalej BP) - na miesiąc przed odwołaniem przez premiera - wójt Rewala Robert Skraburski. Poznańska spółka (kapitał założycielski 5 tys. zł), powstała dwa tygodnie przed podpisaniem umowy i obecnie ma swą siedzibę w domku zabitym deskami (patrz foto) na wydzierżawionym terenie przy ul. Jana z Kolna w Pobierowie.
Umowa dzierżawy na 18 lat dotyczyła jednego z najbardziej atrakcyjnych terenów w tej nadmorskiej miejscowości. Jest to plac o pow.12 tys. mkw., położony po zachodniej stronie ulicy prowadzącej na plażę. Gmina wydzierżawiła go spółce BP za 6 groszy za metr kwadratowy miesięcznie, co daje śmiesznie małą kwotę - 720 zł miesięcznie.
Radni, na nadzwyczajnej sesji dwa lata temu, wyrazili na to zgodę, chociaż o szczegółach umowy dowiedzieli się z… „Kuriera”. Zaszokowała ich cena 6 gr za metr. Jak się okazuje na sesji nie dysponowali projektem umowy. Otrzymali go na maila w czasie jej trwania. Umowa była niekorzystna dla gminy w wielu zapisach, jak chociażby w tym, że na jej koszt miał być sprzątany teren. W sezonie letnim na wynajęciu tego terenu można zarobić miliony! Tak też chciał uczynić Adam Szyszka ( w cywilu profesor Szkoły Głównej Handlowej), który w imieniu spółki podpisał z gminą umowę dzierżawy. Potem zamieścił anons w internecie, że wydzierżawi ten teren.
Wyrok nie jest prawomocny i obie strony zapewne złożą od niego odwołanie, tym bardziej, że sąd zasądził solidarnie od obu stron (Gmina i spółka BP) 25 tys. zł za unieważnienie umowy i 100 tys. zł na rzecz Skarbu Państwa.
***
Dwa lata temu „Kurier” ujawnił całą aferę, a udziałowcy spółki chcieli wymóc, bym przestał zajmować się tematem. Sąd potwierdził to co pisałem wiele razy, że umowa była korzystna tylko dla spółki BP, a nie dla gminy. Do sprawy niebawem powrócę.
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI
Na zdjęciu: Tak wygląda dziś teren, o który toczy się sądowy spór. Zniknęły leżące na placu od lat opony, a okna w budynku (siedziba spółki) gmina zabezpieczyła płytami pilśniowymi.