W piątek (22 września) sąd oddalił powództwo Krzysztofa Piotrowskiego, reprezentanta ok. 2200 akcjonariuszy Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Domagali się oni od Skarbu Państwa zadośćuczynienia za utracone korzyści. To największy pozew zbiorowy w Polsce. Zdaniem sądu, brak jest podstaw do stwierdzenia odpowiedzialności Skarbu Państwa za to, że akcje SSPH straciły wartość.
Sprawa toczyła się w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Pozew wniesiono 5 lat temu, a proces ruszył na dobre w maju ub. roku. Przesłuchano wielu świadków, w tym byłych premierów i ministrów, dziennikarzy i menedżerów. Akcjonariusze SSPH chcieli wypłaty ponad 21 zł za akcję, bo taka była jej wartość księgowa w 2002 r., tuż przed upadłością holdingu. Łącznie roszczenia mogły wynieść co najmniej ok. 26 mln zł.
Sędzia Wojciech Machnicki zaznaczył, że w postępowaniu grupowym przesłanki takie, jak udowodnienie szkody oraz związku przyczynowego powinny wystąpić łącznie.
- Jest bezsporne, że wartość akcji spadła do zera, sporna jest wysokość straty - mówił sędzia. - Powód nie zdołał jednak udowodnić, że ma to związek z działaniami Skarbu Państwa.
Zdaniem sądu, "radykalne wnioski" formułowane przez świadków nie mogą zastąpić faktów. Nie podzielił m.in. argumentacji, że Skarb Państwa doprowadził do niewypłacalności stoczniowego holdingu. Nie miał bowiem obowiązku poręczania kredytu podmiotom gospodarczym.
- Należało wykazać związek między odmową udzielenia gwarancji a trwałą niewypłacalnością stoczni na skutek bezpośrednich działań Skarbu Państwa - tłumaczył sędzia.
Jak dodał, tego nie wykazano i biegli nie mają czego badać, a ich powołanie przedłużyłoby tylko postępowanie i obciążyło kosztami akcjonariuszy.
Przypomnijmy, że na poprzedniej rozprawie sąd oddalił wniosek strony powodowej o powołanie biegłych sądowych.
Radca prawny Piotr Barcz, pełnomocnik grupy, zapowiedział złożenie apelacji od wyroku.
Tekst i fot. (ek)