Nie ma nic złego w okazyjnych zakupach, wszak każdy chce zaoszczędzić i kupić towar przeceniony, na przykład z likwidowanych hurtowni. Pod warunkiem, że znamy jej nazwę, wiemy, gdzie się mieści i kto właśnie zmienia profil swojej działalności lub zamyka swój biznes. Szerokim łukiem należy omijać sprzedawców, którzy - poprzez ulotki wetknięte w skrzynki pocztowe lub naklejone na bramach bloków i kamienic - zapraszają do wyprzedaży z bagażnika auta lub przyczepy na parkingu.
Ogłoszenie o niezwykle okazyjnej sprzedaży garnków, sztućców, noży i porcelany pojawiło się w minionym tygodniu na szczecińskich Pomorzanach. W piątkowe popołudnie, tylko przez pół godziny - między 12.30 a 13 - przy ul. Włościańskiej 67, na parkingu nieopodal kościoła, można było poczynić zakupy kuchennej i stołowej galanterii z likwidowanej hurtowni: 17-częściowy zestaw szwajcarskich garnków przeceniono z 1150 zł na 450, tytanowe noże japońskie miały kosztować 120 zł, choć pierwotnie ich cena wynosiła 370, a porcelanowa zastawa z Włoch była tańsza aż o 550 zł („przecena" z 1150 zł). Te rewelacyjne produkty, bo tak zachwalał je likwidujący swą działalność tajemniczy hurtownik, który na ulotce nie podał ani nazwy, ani adresu, ani telefonu, miały być wyprzedawane jednorazowo, a nawet dowożone do domu.
- Anons na kilometr pachnie jakimś wyłudzeniem ostatniego grosza od naiwnych, najczęściej starszych ludzi - pan K., który ulotkę przyniósł do naszej redakcji, nie wie, czy w końcu do wyprzedaży na parkingu doszło, czy też nie.
Parkingową sprzedaż negatywnie ocenia Longina Kaczmarek, Miejski Rzecznik Konsumentów w Szczecinie. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 21 lutego 2018 r.
Katarzyna Lipska-Sokołowska
Na zdjęciu: Wyprzedaż miała się odbyć na parkingu przy ul. Włościańskiej.
Fot. archiwum