Ruszył proces osób oskarżonych o przyczynienie się do śmierci pięciu 15-latek, które zginęły w pożarze koszalińskiego escape roomu. Dziewczęta nie mogły opuścić pokoju w momencie, gdy w obiekcie wybuchł pożar.
Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się 4 stycznia 2019 roku o g. 17 przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie. Karolina, Julia, Wiktoria, Małgorzata i Amelia świętowały w escape roomie urodziny jednej z nich. Pożar wybuchł w wyniku zapalenia się gazu, który ulatniał się z nieszczelnie podłączonej butli do piecyka ogrzewającego część obiektu. Zatrudniony przy obsłudze escape roomu pracownik nie zdołał dotrzeć do drzwi, za którymi uwięzione zostały nastolatki. W budynku nie było dróg ewakuacyjnych oraz systemu awaryjnego otwierania drzwi. Jedyne okno było zabite deskami i okratowane. Osoby korzystające z zabawy były zamykane w pomieszczeniu z zewnątrz. Kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna, na ratunek było już za późno. Wszystkie dziewczęta udusiły się na skutek działania tlenku węgla, który wydzielał się w czasie pożaru.
Na ławie oskarżonych zasiadły 4 osoby. Jest wśród nich organizator escape roomu 29-letni Miłosz S. Znalazła się tam także jego babcia Małgorzata W. oraz matka Beata W. Obie współprowadziły działalność gospodarczą dla Miłosza S. Na ławie oskarżonych zasiada także Radosław D. – mężczyzna, który feralnego dnia zatrudniony był w koszalińskim escape roomie. Jemu zarzuca się to, że nie zawiadomił w porę straży pożarnej i nie przystąpił do gaszenia pożaru, mimo iż miał taką możliwość. Obiekt był wyposażony w gaśnice. Radosław D. nie podjął nawet próby otwarcia pokoju, w którym znajdowały się dziewczęta.
Po odczytaniu aktu oskarżenia głos zabrał Miłosz S., który nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
- Chciałbym podkreślić, że tragedia, która się wydarzyła, jest tragedią, która w sposób oczywisty dotknęła rodziców, ale jest to też tragedia, która dotyka moją rodzinę. To miało być radością dla tych pięciu młodych dziewcząt, a stało się tragedią dla nas wszystkich. Wiele razy zastanawiałem się, jakbym miał zwrócić się do tych pozostających w żałobie, ale nie mogłem znaleźć słów, które byłyby prośbą o wybaczenie – mówił między innymi Miłosz S.
Wszyscy oskarżeni, którym przypisuje się umyślne zaniedbania przeciwpożarowe oraz doprowadzenie do śmierci 15-latek, odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im po 8 lat więzienia. W trakcie procesu zostanie przesłuchanych 130 świadków. ©℗
(pw)