Poniedziałek, 25 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Ruszył proces o zabójstwo szczecinianki

Data publikacji: 24 września 2018 r. 07:55
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:21
Ruszył proces o zabójstwo szczecinianki
 

– Może kradnę, ale człowiekowi… krzywdy nie zrobię – tak zareagował w piątek Artur K. na przedstawiony w szczecińskim sądzie przez prokuratora zarzut zabójstwa. – Nie przyznaję się do zabicia tej kobiety – zapewnił.

Artur K. twierdzi, że nigdy nie rozmawiał z zamordowaną. Nie zna jej. Nie był u niej w mieszkaniu. Mimo to sześć dni po jej śmierci został przez policję zatrzymany, a potem przez sąd tymczasowo aresztowany. Jak to się stało, że siedzi na ławie oskarżonych? Kluczowe w tej sprawie są zeznania świadków, w tym (najważniejsze) Renaty B.

38-letni Artur K. pochodzi z Wałbrzycha. W Szczecinie mieszka – najczęściej w zsypach na śmieci – od 2015 r. Jest uzależniony od alkoholu. Z wykształcenia ogrodnik, ale żyje ze zbierania złomu i makulatury. Często zbierał puszki razem z Renatą B.

– Dawałem jej papierosy. Pomagałem – mówi oskarżony. – Wiem, jak jest ciężko kobiecie na ulicy.

17 listopada 2017 r. spali razem na śmietniku przy ul. Parkowej. Rano oboje poszli na miasto zbierać złom. A kiedy uzbierali trochę, sprzedali w skupie. Rozstali się, bo on został, by posprzątać teren zakładu.

– Potem coś zjadłem i poszedłem na tramwaj – jak jest zimno, kursuję tak do godz. 23, dopóki jeżdżą – opowiada. – Później znów zacząłem szukać puszek. Chodziłem całą noc, żeby nie zamarznąć.

Tak brzmi wersja oskarżonego. Prokurator twierdzi, że było inaczej. Tego dnia w swoim mieszkaniu została zamordowana Anna N. Udusić ją miał Artur K.

Policjanci prowadzący postępowanie ustalili, że najpierw dwukrotnie uderzył ją pięścią w twarz. Kiedy się po nokaucie podniosła, ponownie była bita pięściami po twarzy. Dopiero później zabójca związał ramię kobiety kablem elektrycznym i krępując dalej jej rękę owinął nim szyję. Następnie pociągnął. Napadnięta zmarła z powodu zadzierzgnięcia.

Oskarżony o dokonanie tego przestępstwa zapewnia, że nie ma z nim nic wspólnego – zbierał przez cały dzień złom. A o zmarłej kilka razy opowiadała mu jedynie Renata B.

– Kiedyś pokazywała mi okna jej mieszkania – wyjaśnia. – Tyle o niej wiem. I jeszcze, że była starszą panią.

Renata B. mieszkała kiedyś z Anną N. Jest teraz najważniejszym świadkiem. Miała w piątek zeznawać, ale do sądu nie dotarła. Siedzi w Zakładzie Karnym w Goleniowie. Jest wezwana na następną rozprawę. Do sprawy wrócimy. ©℗

(lw)

Fot. Robert Stachnik (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Nomis
2018-09-25 15:53:34
A jak wygląda linia dowodowa ? Jakieś ślady linii papilarnych , DNA ...??? Bo po sprawie p.Komendzie to już wszystkiego można się w sprawie dowodów spodziewać po Prokuratorach i Policjantach !
Wyglada na to...
2018-09-24 23:19:23
Ze "bajer" to On ma - ale nie do konca... ??

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA