Jak parkują kierowcy na Starym Mieście? Jak chcą – przekonuje pan Henryk, nasz Czytelnik (dane do wiadomości redakcji), który przekazał redakcji zdjęcia potwierdzające ten fakt.
Szczególnie mu bliski fragment Starego Miasta to zbieg dwóch ulic: Końskiego Kieratu i Farnej. Bo tam mieszka. Wraz ze wspólnotą mieszkaniową zabiega o zachowanie tamtejszego zieleńca. Niestety, mieszkańcy przegrywają konfrontację z bezkarnymi kierowcami.
– Niczym stado Hunów najeżdżają serce naszego miasta. I rozjeżdżają je kołami, niszcząc jakże cenną zieleń. Proceder trwa od dawna. I nikt, czyli żadna z miejskich służb, na nasze wołanie o pomoc nie reaguje – nie kryje rozgoryczenia p. Henryk. – Znamienne, że już od dwóch kierowników Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych słyszę te same zapewnienia: „znamy problem – zajmiemy się nim”. Najwyraźniej obaj od stycznia nie potrafią sobie poradzić z ustawieniem kilku słupków, bo tyle potrzeba, żeby odgrodzić i wreszcie zabezpieczyć przed zniszczeniem jeden niewielki miejski zieleniec. Skoro tak błaha rzecz ich przerasta, to strach pomyśleć jak dla szczecinian kosztowna jest ich niemoc w o niebo poważniejszych sprawach!
Pan Henryk jest członkiem zarządu wspólnoty mieszkaniowej, przy której codziennie – przez chamskie parkowanie kierowców – jest dewastowana zieleń.
– Sąsiedzi proszą, żebym z tym zrobił porządek. Dzwoniłem więc do straży miejskiej. Ostatni raz, przyznam, ponad miesiąc temu – opowiada. – Przestałem prosić o pomoc, gdy zobaczyłem ostatnią interwencję strażników. Nadjechali radiowozem. Nawet nie wysiedli z niego. Widocznie im wystarczyło, że dziko parkujące samochody nie blokują ani ulicy, ani przejścia pieszym. Niszczenie zieleni to dla nich drobiazg? Widocznie tak, bo jak sobie przyjechali, tak i odjechali – szybko.
Pan Henryk zaczął więc dziko parkującym samochodom robić zdjęcia. Jedni z kierowców na widok aparatu odjeżdżają. Na innych taki „dowód w sprawie” nie robi wrażenia.
– Parkują jak chcą nie tylko dlatego że w rodzinnych domach nikt im nie wpoił podstawowych zasad kultury i szacunku dla prawa. Wandale za kierownicą rządzą, bo miejskie służby im na to pozwalają. Zostali dodatkowo zdeprawowani poczuciem bezkarności – komentuje p. Henryk.
Wspólnota walcząca o uratowanie zieleńca szuka sprzymierzeńców w miejscowej Radzie Osiedla Stare Miasto. Licząc, że będzie skuteczniejsza w lobbingu na rzecz miejskiej zieleni niż powołane do tego służby. Rozczarowanie nimi jest tym większe, że rejon ul. Farnej i Końskiego Kieratu znajduje się w strefie szczególnej pieczy konserwatorskiej, a ta ochrona dotyczy nie tylko budynków i pierzei ulic, ale również zieleni. ©℗
(an)
Fot. Czytelnik