Kiedy wreszcie będzie można normalnie korzystać ze ścieżki nad jeziorem Dąbie? – pytają coraz bardziej poirytowani rowerzyści chcący dojechać ze Szczecina do Lubczyny. Dobrych wieści nie mamy: nie wcześniej niż w przyszłym roku.
Mowa o trasie wybudowanej na wale przeciwpowodziowym na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie. Odcinek, którym można dotrzeć do Lubczyny, jest w praktyce gotowy od około dwóch lat, kłopot jednak w tym, że kończy się na… płocie mariny jachtowej, o czym zresztą informuje zawieszony na niej znak. I o ile jeszcze niedawno można go było w miarę wygodnie ominąć, przeprowadzając rower po skraju trzcinowiska, tak po przedłużeniu ogrodzenia jest to po prostu niemożliwe. Jedynym rozwiązaniem jest przerzucenie roweru górą bądź cofnięcie się około 2 km do stacji pomp i w kierunku Lubczyny jechać polną drogą. O ile oczywiście wie się, w którą należy skręcić.
Końca tego absurdu, niestety, jeszcze nie widać. Michał Żuber z Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie powiedział nam, że wciąż załatwiane są formalności związane z rozwiązaniem problemu w ten sposób, by ścieżka przeprowadzona została przez teren przystani. Procedury są dość skomplikowane, kwity krążą pomiędzy kilkoma instytucjami, prace te zostaną więc wykonane nie prędzej niż w przyszłym roku. I do tej pory cykliści będą musieli uprawiać rzut rowerem przez płot. ©℗
Tekst i fot. (lbp)