Ratownicy medyczni to kolejna grupa zawodowa z „obszaru zdrowia”, która upomina się o poprawę warunków płacowych i organizacyjnych. Pół roku temu robiła to dość głośno – z pikietami, oflagowaniem, informowaniem pacjentów… W końcu przystała na kompromis. Ale już w przyszłym roku głos ratowników ponownie może być donośny. Bo ci liczą na więcej.
Ratownicy oczekiwali przede wszystkim poprawy swojej sytuacji materialnej.
– Oczekiwaliśmy takich podwyżek, jakie dostały pielęgniarki, czyli 1600 złotych brutto na etat – mówi Dariusz Mądraszewski, przewodniczący Sekcji Krajowej Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego NSZZ „Solidarność” w Szczecinie. – Spełniona została połowa tych żądań. To znaczy, że od lipca dostaliśmy po 400 złotych, a od 1 stycznia przyszłego roku mamy dostać kolejne 400 złotych. Zastrzegliśmy jednak, że w marcu przyszłego roku chcemy wrócić do rozmów o kolejnych dwóch transzach. Tak żeby dojść do 1600 złotych. Pielęgniarki też stopniowo to dostawały. Planowanie budżetu na następny rok odbywa się do końca maja, więc aby liczyć na kolejne podwyżki w 2019 r., musimy rozpocząć rozmowy już w marcu.
W Zachodniopomorskiem sytuacja ratowników jest nieco lepsza niż w wielu innych regionach kraju.
– Sam byłem zdziwiony, że niektórych ratowników z innych województw objęły regulacje płacowe w związku z podniesieniem minimalnej płacy – mówi przewodniczący. – To znaczy, że byli tacy, którzy zarabiali poniżej tego minimum. U nas na szczęście jest lepiej. Do tych 400 złotych, które dodano wszystkim ratownikom, nasz dyrektor dołożył 200 złotych. Oczywiście mówimy o kwotach brutto, od których jest jeszcze odprowadzany ZUS i podatek.
Ratownicy przyznają, że będą także zabiegali o prawo do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę.
– Po ponad 30 latach pracy (jako ratownik w pogotowiu) niektórzy naprawdę wymagają odciążenia – mówi Dariusz Mądraszewski. – Przecież często trzeba znosić z trzeciego czy czwartego piętra pacjentów ważących po 100 i więcej kilogramów. To ogromne obciążenie dla kręgosłupa. Nie bez powodu w niektórych krajach za pracę w mieście, bo właśnie w mieście tego noszenia jest najwięcej, ratownicy dostają do pensji 25 procent dodatku. Praca ratownika spełnia wszystkie kryteria dla uznania prawa do wcześniejszej emerytury. To praca zmianowa, nocna, z dużym obciążeniem fizycznym i psychicznym, w trudnych warunkach.
Na razie jednak trudno mówić o ograniczeniu czasu pracy ratowników i o pełnej jej etatyzacji (ta wiąże się m.in. z limitem nadgodzin).
– Ratowników jest za mało – podkreśla przewodniczący. – Potrzeba nam w systemie około 15 tysięcy, a mamy około 7,5 tysiąca. Do tego odchodzą oni do pracy w innych służbach: straży pożarnej, policji… Ale żeby młodzi chcieli wchodzić do tego zawodu, trzeba zapewnić im godne warunki pracy i płacy.
Agnieszka SPIRYDOWICZ
Fot. Robert STACHNIK (arch.)